Aleksandra Dzikiewicz wciąż suszy ściany i sufit
Aleksandra Dzikiewicz wciąż suszy ściany i sufit


– Zaczęło się kilka tygodni temu. Wieczorem, siedząc w pokoju, zauważyłam, że z sufitu kapie. Mieszkamy na parterze, więc najpierw myślałam, że mi się przywidziało. Kiedy podeszłam do ściany, ręce mi opadły. Odsunęliśmy z mężem meble, a tam była już kałuża na podłodze – opowiada Aleksandra Dzikiewicz. Jak dodaje, złapała za ścierkę i zaczęła wycierać. Pomogło na kilkanaście minut. Potem woda pokazała się znowu. Zniszczyła tapetę, która zaczęła się odklejać, więc trzeba było ją zedrzeć, konieczne też okazało się zdjęcie kilku paneli sufitowych, spod których kapało.

Wizja lokalna
Z samego rana pani Aleksandra zaalarmowała Zakład Gospodarki Mieszkaniowej, który wysłał ekipę na wizję lokalną. Jej członkowie stwierdzili zawilgocenie ściany w narożu pokoju i mokry sufit, po czym spisali notatkę, zalecając wizję w trakcie opadów. – Nie trzeba było długo czekać, bo w nocy zaczęło lać i lało do następnego dnia. Rano zadzwoniłam do dyrektora ZGM. Zjawił się z pracownikiem – mówi nasza Czytelniczka. Chciała, żeby panowie zeszli do piwnicy, która też była zawilgocona, ale oni poszli sprawdzać pozostałe mieszkania. Po powrocie stwierdzili, że na pozostałych piętrach nic nie przecieka. – Pani Dzikiewicz to bardzo energiczna osoba, jednak lokatorzy z wyższych pięter sami sobie poradzili sobie – mówi Marian Uherek, dyrektor ZGM w Czerwionce-Leszczynach. Pani Ola oburza się na takie słowa. – Pan dyrektor najpierw oznajmił mi zresztą, że zawilgocenie wzięło się z pary od gotowania. Ciekawe, jakim cudem, skoro gotuję w kuchni, którą od tego pokoju dzielą korytarz, łazienka i kolejny pokój – oznajmia Dzikiewiczowa. Jak twierdzi, sąsiedzi na górze nie mogą mieć sucho, skoro na ścianach M nad jej mieszkaniem pojawił się grzyb, a na innych są plamy wilgoci.

Strużka płynie
Kobieta nie dała za wygraną. Przed kolejną interwencją w ZGM obiegła blok naokoło. – Parę lat temu był ocieplany, robiono dach. Przecież taki przeciek nie wziął się z niczego. Ktoś gdzieś musiał coś zawalić. No i znalazłam. Widać plamy pod tynkiem, więc woda jakoś dostała się pod warstwę styropianu – oznajmia pani Ola. Jak dodaje przy tak dużym remoncie, jakim była termomodernizacja bloku, mogła się zdarzyć jedna wpadka. Ostatecznie trzecia kontrola stwierdziła, że przyczyną może być uszkodzenie dolnej części rury spustowej i kolanka. Ta nieszczelność na połączeniu rynny i rury powoduje, że strużka wody płynie po akrylowym tynku i zalewa mieszkania.
19 marca dokonano wymiany uszkodzonego kolanka przy rurze spustowej oraz przy pomocy zwyżki uszczelniono profilaktycznie styk z rurą spustową. Marian Uherek wyjaśnia, że powodem może być jakiś błąd przy remoncie dachu, a sytuację pogorszyły długa i śnieżna zima oraz minusowe temperatury. Lód pozatykał rury spustowe, a jak zaczął topnieć, to zalało cały pion. – Przeprowadziliśmy wizję i znaleźliśmy awarię. Jednak sami nie będziemy jej usuwali, bo stracilibyśmy gwarancję. Musi to zrobić wykonawca. Już wystosowałem do niego pismo – informuje dyrektor.



ZGM czeka na odpowiedź wykonawcy, tymczasem Aleksandra Dzikiewicz wciąż suszy sufit i ściany. Jak dodaje, włożyli z mężem sporo pieniędzy w remont mieszkania. – Już nawet nie pytam, kto mi je zwróci, w dodatku trzeba będzie robić kolejny remont tego pokoju – mówi rozżalona kobieta. (MS)

Komentarze

Dodaj komentarz