Święte prawo własności

Przy ulicy Mariańskiej w rybnickiej dzielnicy Północ stoi opuszczona kamienica. Obejście jest ogrodzone, a przez zamkniętą furtkę teoretycznie nie da się wejść. Pytanie, dlaczego prywatna posesja powoli staje się śmietniskiem, które urządzili okoliczni mieszkańcy.
– Teren zarasta chaszczami, od lat nikt się nim nie zajmował. Ludzie przez płot wrzucają tam opony, ciuchy, materace, a nawet narty i różne inne rzeczy. Najgorsze, że nieruchomość graniczy z przedszkolem, gdzie przecież są małe dzieci. Niech no tylko pojawi się jakaś zaraza – obawia się Czytelnik, pragnący zachować anonimowość. Okazuje się, że właściciel kamienicy od kilku lat mieszka za granicą, prawdopodobnie w Niemczech. Mirela Groborz, dyrektorka Przedszkola nr 5, wspomina, że przez jakiś czas miała kontakt z tym panem.

Urwany kontakt
– Wielokrotnie prosiłam go osobiście, a potem także listownie, by wykosił trawę, uprzątnął ten ugór i zrobił coś ze starą gruszą, gdyż późnym latem jest tu mnóstwo os. Odpowiedział tylko, że grusza ładnie prezentuje się na tle naszego przedszkola i tak stoi do teraz, wśród chaszczy i śmieci – opowiada pani dyrektor. Jak dodaje, kontakt się urwał, bo kolejny list wysłany do Niemiec wrócił z adnotacją, że adresat jest nieznany. Prawdopodobnie zmienił miejsce zamieszkania. Swego czasu w budynku kręciło się też szemrane towarzystwo, więc dochodziło do licznych interwencji straży miejskiej.
Mirela Groborz podkreśla, że działania funkcjonariuszy pomagały tylko na chwilę. W ubiegłym roku, z tego m.in. powodu, szefowa przedszkola wysłała do komendanta pismo z prośbą, by władze coś w końcu zrobiły z tym opuszczonym i niestety coraz bardziej niebezpiecznym miejscem. – List pozostał bez echa – informuje dyrektorka. W straży miejskiej mówią, że zaraz po otrzymaniu pisma wszczęli czynności wyjaśniające. Ustalili wówczas, że właściciel nie przebywa na terenie Polski. Nie udało się także odnaleźć jego rodziny.

Nie ma prawa
– Tymczasem żadna instytucja nie ma prawa wkroczyć na teren prywatny w celu uprzątnięcia zalegających na nim śmieci. To leży w gestii właściciela – wyjaśnia Dawid Błatoń, rzecznik formacji. Jak dodaje, funkcjonariusze objęli wspomniany rejon harmonogramem stałych kontroli. Być może uda się w końcu dotrzeć do właściciela. Nie omieszkamy sprawdzić, co dały te działania.



Co można zrobić, gdy zaniedbane posesje straszą w centrum? Jak wyjaśnia Lucyna Tyl z magistrackiego wydziału promocji i informacji, wszelkie podobne wnioski kierowane są do straży, by podjęła interwencję, pouczyła właściciela lub ustaliła miejsce jego pobytu. Jeśli nie uda się go znaleźć, władze mają związane ręce, bo nikt nie może samowolnie wejść na prywatny teren. (Mary)

Komentarze

Dodaj komentarz