Cargo musi redukować zatrudnienie z powodu drastycznego spadku ilości przewożonych towarów
Cargo musi redukować zatrudnienie z powodu drastycznego spadku ilości przewożonych towarów

Kolej to barometr stanu gospodarki, bo gdy spada produkcja, przewozi mniej towarów i traci. Tak mówi Henryk Tylicki, dyrektor Górnośląskiego Zakładu PKP Cargo, mającego siedzibę w Rybniku. Firma właśnie przygotowuje się do wdrożenia programu dobrowolnych odejść. Ma on rozwiązać problem przerostu zatrudnienia, który jest efektem kryzysu.
Rybnicki oddział Cargo zatrudnia 1900 osób i obejmuje obszar rozciągający się od Łazisk i Pawłowic przez Chałupki, Wodzisław i Racibórz, aż po Opole, Kędzierzyn- Koźle, Brzeg i Nysę. Już w ubiegłym roku ilość przewozów spadła o 6,5 proc, a w samym pierwszym kwartale tego roku spadek był jeszcze większy. – Od chwili powstania naszej spółki w 2001 roku, tak złej sytuacji na rynku jeszcze nie było. Z analiz wynika, że nasza kadrowa nadwyżka wynosi ponad 200 osób i to z różnych grup zawodowych: od maszynistów poczynając, na pracownikach biurowych kończąc – mówi dyrektor Tylicki. Pod porozumieniem w sprawie wdrożenia programu dobrowolnych odejść podpisało się wszystkich 16 działających w spółce związków zawodowych.
Ci, którzy zdecydują się zwolnić, mają otrzymać trzymiesięczną odprawę, 15 tys. zł oraz odszkodowanie za rozwiązanie umowy o pracę, którego wartość będzie uzależniona przede wszystkim od stażu pracy. Spisywanie stosownych umów ma ruszyć z początkiem lipca. Jak mówi Henryk Tylicki, już dziś chęć odejścia z Cargo na opisanych zasadach zadeklarowało kilkudziesięciu pracowników. Dyrektor nie wyklucza, że jeśli sytuacja na rynku się poprawi, spółka zaproponuje im ponowne przyjęcie do pracy, i to na pewno bez konieczności zwracania odpraw i odszkodowań. Jeśli jednak dobrowolne odejścia nie zmniejszą zatrudnienia na tyle, by jego poziom stał się adekwatny do potrzeb, spółka dokona zwolnień grupowych. –To będzie ostateczność – zapewnia dyrektor Tylicki.

Komentarze

Dodaj komentarz