Natarczywi kloszardzi

Ani do policji, ani do straży miejskiej nie wpłynęło zgłoszenie, aby któryś dopuścił się obrabowania czy zniszczenia samochodu.
Prawo zakazuje jednak żebrania w miejscach publicznych osobom, które są w stanie pracować. Złamanie tego przepisu grozi karą aresztu lub do 1,5 tys. zł grzywny. Natomiast kto żebrze w sposób natarczywy, zagrażający drugiej stronie, podlega karze aresztu lub ograniczenia wolności. – Osoby, które miały do czynienia z kloszardem i poniosły z tego tytułu jakieś szkody, powinny złożyć doniesienie – apeluje nadkomisarz Aleksandra Nowara, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Rybniku. Stróże prawa i porządku znają większość kloszardów, którzy pojawiają się na parkingach, bo już nieraz ich legitymowali, ale nie mogą przegonić ich z placu, jeśli nikt nie składa na nich skargi. Interwencję można podjąć dopiero wtedy, jeśli wpłynie imienne zawiadomienie, że dopuścili się jakiego wykroczenia.
Jak informuje Dawid Błatoń, rzecznik straży miejskiej, jak do tej pory nikt nie złożył oficjalnej skargi na bezdomnego. Funkcjonariusze podejmują jednak działania prewencyjne, a kloszardzi po rozmowie zwykle wynoszą się z parkingu bez szemrania. Kierowcy mają z nimi różne doświadczenia. Jedni uważają, że nie sprawiają kłopotu, inni twierdzą, że bywają agresywni, jak odmówi się im jałmużny. W takiej sytuacji nie ma co czekać, tylko należy szybko zadzwonić albo do straży miejskiej, albo na policję. Jeśli bezdomny zachowuje się kulturalnie i nie jest arogancki, możemy mu oświadczyć, że nie mamy, jeśli oczywiście nie zamierzamy go wspomóc. Najważniejsze to nie dopuścić do tego, żeby ktokolwiek na nas coś wymuszał.



Problem jest dużo poważniejszy, niż może się wydawać. Kloszardzi to osoby z tzw. marginesu społecznego, z reguły bez zawodu i wykształcenia, więc nie mogą znaleźć sobie pracy, w efekcie zaczynają żyć z żebrania na miejskich parkingach. Zawsze mogą jednak zgłosić się do schroniska św. Brata Alberta, tylko nie zawsze chcą, bo tam to trzeba być trzeźwym. A prawda jest taka, że bezdomni w zdecydowanej większości mają problemy z alkoholem, a wyżebrane pieniądze przeznaczane na alkohol. (TW)

Komentarze

Dodaj komentarz