Meble jubileuszowe


– To był bardzo burzliwy i niełatwy okres – podsumowuje krótko mijające 40 lat Ramety prezes Stefan Fichna. Jak dodaje, z roku na rok maleją dotacje z budżetu państwa dla zakładów pracy chronionej, a to oznacza, że firma musi być niezwykle elastyczna organizacyjnie i finansowo. Polega to m.in. na dostosowaniu produkcji do aktualnych kursów walut. Jeszcze kilka lat temu 90 proc. mebli trafiało bowiem na eksport, spółdzielnia produkowała także dla popularnej sieci Ikea. Wahania kursów walut zmusiły ją do cięcia stałych kosztów funkcjonowania. – Postanowiliśmy zatem skupić produkcję w jednym miejscu – stwierdza prezes Fichna.
Od 2004 roku główna siedziba w Raciborzu przy ulicy Królewskiej powiększyła się i przeprowadziły się tu zakłady Ramety działające dotąd w Krzanowicach. Światowy kryzys gospodarczy odczuwalny jest również w fabryce, lecz prezes stara się optymistycznie patrzeć w przyszłość. – Spadła nam nieco sprzedaż, ale przecież meble zawsze się kupuje – argumentuje Stefan Fichna. W ostatnich miesiącach zatrudniono także kilkunastu nowych pracowników. – Nie bez znaczenia jest też to, że 40. urodziny świętujemy bez kredytów bankowych i opcji walutowych. Taka sytuacja ma miejsce po raz pierwszy w historii zakładu – mówi z zadowoleniem prezes Fichna i dodaje, że w tym roku firma odnotowuje niemałe zyski. Spółdzielnia meblarska Rameta z Raciborza specjalizuje się w produkcji kompletów wypoczynkowych (zwłaszcza narożników i sof) oraz mebli szkolnych i biurowych. 60 proc. produktów trafia na rynki zagraniczne, głównie do Francji, Niemiec, Danii, Słowenii, Węgier, Czech i Słowacji. Pozostałe meble sprzedawane są w znanych i popularnych w Polsce salonach meblowych.



Rametę w 1969 roku założyło kilku osób, które wcześniej pracowały w spółdzielni inwalidów Raciborzanka. W halach przy ulicy Królewskiej spółdzielnia zamierzała rozpocząć produkcję materacy. Zdecydowano się jednak na poszerzenie asortymentu i tak powstał całkiem nowy zakład: Raciborskie Meble Tapicerowane, czyli właśnie Rameta. Zakład ogromnie ucierpiał w wielkiej powodzi w 1997 roku. Hale produkcyjne, magazyny i biurowiec przy ulicy Królewskiej zalane były do wysokości ponad dwóch metrów. Dzięki zaangażowaniu załogi fabryka ruszyła już po dwóch miesiącach. Trzeba też było kupić nowe maszyny, które podniosły moce produkcyjne zakładu. (Amis)

Komentarze

Dodaj komentarz