Żal patrzeć, jak baszta popada w ruinę – mówi Kazimierz Cichy. – Starosta i prezydent powinni wspólnie odbudować basztę – twierdzi Dorota Patas
Żal patrzeć, jak baszta popada w ruinę – mówi Kazimierz Cichy. – Starosta i prezydent powinni wspólnie odbudować basztę – twierdzi Dorota Patas


W 1991 roku basztę na Grodzisku odrestaurowało własnymi siłami, ale przy dużej pomocy sponsorów, Towarzystwo Miłośników Ziemi Wodzisławskiej. – Tu tętniło życie! Były wystawy lokalnych artystów, szkoły organizowały lekcje historii, a i nie brakowało turystów. Z góry można było podziwiać panoramę miasta – wspomina Kazimierz Cichy, prezes TMZW. Jak dodaje, towarzystwu zależało na odbudowie zrujnowanej baszty, bo to niezwykle cenny dla ziemi wodzisławskiej zabytek. – Wraz z zameczkiem wybudował ją w 1867 roku Edward Brauns, ówczesny właściciel Wodzisławia. Do dziś przetrwała tylko baszta – przypomina Kazimierz Cichy. Pięć lat temu, dokładnie 13 czerwca 2004 roku, ktoś ukradł metalowe drzwi wejściowe do baszty i wzniecił w środku ogień, który poczynił ogromne spustoszenia. Sprawcy do dziś nie ustalono. Pozostały przypuszczenia, że mogli to być złomiarze.
– Baszta to ważny i unikatowy zabytek, który może być dziś wykorzystany w celach promocyjnych miasta. Nie możemy dopuścić do tego, by dalej niszczała i w końcu się zawaliła – uważa radny miejski Ryszard Zalewski, który na czerwcowej sesji apelował do prezydenta Wodzisławia o odbudowę zabytku.
– Mamy zbyt dużo swoich wydatków, by wykładać jeszcze pieniądze na nie swoje zadania – odpowiada prezydent Mieczysław Kieca i wskazuje, że właścicielem baszty jest Skarb Państwa, a w jego imieniu opiekę powinien sprawować starosta wodzisławski.
– Choć baszta na Grodzisku jest własnością skarbu państwa, to nigdy nie znajdowała się i nie znajduje w wykazie nieruchomości zarządzanych przez starostę – stwierdza z kolei Lucyna Wojtas, rzecznik prasowa starostwa.
Jak wyjaśnia Iwona Porębska, naczelnik powiatowego wydziału geodezji, zabytek był pod opieką Nadleśnictwa Rybnik, bo znajdował się na terenie leśnym. W 2005 roku nadleśnictwo użyczyło jednak gminie część lasu Grodzisko, gdzie znajduje się baszta. – Z dokumentów wynika więc, że właścicielem jest gmina – stwierdza Porębska. – Umowa ta nie jest wiążąca, bo nadleśnictwo nie miało prawa dysponować majątkiem Skarbu Państwa – twierdzi z kolei Dariusz Szymczak, wiceprezydent Wodzisławia.
Tymczasem wodzisławianie uważają, że urzędnicy nie powinni przerzucać tematu z biurka na biurko. – Zamiast udowadniać, kto jest właścicielem, a kto opiekunem czy zarządcą, starosta i prezydent powinni wspólnie działać, by baszta nie popadała w ruinę. Mówimy o dziedzictwie kulturowym, o które trzeba dbać ponad podziałami politycznymi – uważa Dorota Patas z Wodzisławia, pasjonatka regionalizmu. Podobne zdanie ma Lech Litwora, przewodniczący Rady Miejskiej w Wodzisławiu. – Nie uprawiajmy spychologii! Basztę trzeba odrestaurować i już! – twierdzi Litwora.


Odbudowa zabytkowej baszty to główny cel, jakie postawiło sobie reaktywowane w 1990 roku Towarzystwo Miłośników Ziemi Wodzisławskiej (powstało w 1967 roku). Prezes TMZW mówi, że towarzystwo nie podjęłoby się już renowacji baszty. – 18 lat temu były inne czasy. Teraz o wiele trudniej pozyskać sponsorów, ubyło też pasjonatów historii – stwierdza Kazimierz Cichy.

Komentarze

Dodaj komentarz