Biznes z asekuracją

Ściana w cechowni
- Sam wspinam się już od dziesięciu lat. Kiedyś rozmawialiśmy o wspinaczce z przyjaciółmi. Któryś z nich zaproponował wybudowanie własnej ścianki. Postanowiłem ten pomysł zrealizować. Znajomy, znający Niedobczyce zaprowadził mnie na teren dawnej kopalni. Takie industrialne otoczenie bardzo mi się spodobało, a gdy zobaczyłem cechownię, wiedziałem już, że znalazłem to czego szukałem – wspomina 25-letni Mateusz Czempiel z Rybnika. Wydzierżawił budynek dawnej cechowni od Kompanii Węglowej, założył własną firmę, a w Powiatowym Urzędzie Pracy w Rybniku zdobył dotację na rozpoczęcie działalności gospodarczej. Po uzyskaniu stosownych zezwoleń, rozpoczął wznosić ścianę. - Miałem chwile zwątpienia, gdyż front robót był bardzo duży. Oprócz ściany remontowaliśmy cechownię, urządzali pomieszczenia zaplecza socjalnego. Czasami brakowało już sił. O jakiejkolwiek partyzantce nie mogło być mowy. Ściana odpowiada polskim i europejskim normom, podobnie jak sprzęt wspinaczkowy, który za złotówkę udostępniamy wspinającym się – mówi Mateusz Czempiel.
Ściana ma osiem metrów wysokości i 120 m kw. powierzchni. Na stanowiskach o różnej skali trudności może się tu jednocześnie wspinać nawet dziesięć osób.
Właściciel zatrudnia jednego operatora ze stosownymi uprawnieniami, w prowadzeniu interesu pomaga mu też mama, pani Joanna Czempiel. To ona zajmuje się administracją i dba o wystrój cechowni. - Bez mamy na pewno bym sobie nie poradził. Jest dobrym duchem tego miejsca – mówi pan Mateusz.
Obok ścianki znajdują się przyrządy do specjalistycznych ćwiczeń, w tym napięta jak struna taśma, na której można poćwiczyć równowagę i spróbować trudnego fachu linoskoczka. Jest też mini-czytelnia, czyli kącik z fachową prasą. O historii tego miejsca przypomina kilka kopalnianych pamiątek. Jest m.in. tablica z nazwiskami wszystkich kolejnych dyrektorów Rymera. W cechowni można spotkać wytrawnych już wspinaczy, ale też rodziców z kilkuletnimi pociechami. - Przyjeżdżamy tu przynajmniej raz na dwa tygodnie. Moja 10-letnia córka Basia połknęła bakcyla i teraz lubi wspinaczkę chyba jeszcze bardziej niż ja. Każda wizyta w cechowni to dla niej wielka frajda – mówi Grzegorz Czarnik z Rybnika.
Strażacka atrakcja
Kilka tygodni temu z okazji 100-lecia Ochotniczej Straży Pożarnej w Golejowie, w sąsiedztwie remizy otwarto 12-metrową ścianę wspinaczkową. - Kiedyś w tym miejscu stała strażacka ścianka do wspinania, którą lata temu przekazała nam zakładowa straż pożarna huty Silesia. Nie nadawała się jednak do wspinaczki z asekuracją, a tylko do ćwiczeń z drabinami hakowymi. Ktoś ze starego jeszcze zarządu OSP w szkolnej sali gimnastycznej w Gierałtowicach zobaczył nowoczesną ściankę wspinaczkową. Opowiedział nam o niej i tak zrodził się pomysł wybudowania tej – wspomina Andrzej Goldberg, prezes OSP Golejów. Pomysł zaczął nabierać realnych kształtów. Po konsultacjach z przedstawicielami firmy, stawiającej takie ściany, strażacy wspólnie z radą dzielnicy wydeptali w urzędzie miasta niezbędne fundusze. Urzędnicy sprowadzili co prawda śmiały pomysł do realiów finansowych, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by w przyszłości strażacka ścianka została rozbudowana. W zależności od tego jak zostaną umocowane liny do asekuracji, są tu trzy bądź cztery stanowiska do wspinania.
- Wśród naszych strażaków nie było osób z uprawnieniami operatora ściany wspinaczkowej, dlatego wcieliliśmy w nasze szeregi trzech członków rybnickiego klubu wysokogórskiego. Dziś są już pełnoprawnymi członkami naszej OSP. Wkrótce specjalistyczne szkolenia zakończone zdobyciem takich uprawnień rozpocznie kilku naszych strażaków – mówi prezes Goldberg. Chciałby, żeby ściana przynosiła dochody i zarobiła na coroczny przegląd techniczny i szkolenie strażaków-ochotników, którzy będą pilnować wspinających się. Jedno nie ulega wątpliwości takiej atrakcji nie ma w swojej ofercie żadna z rybnickich ochotniczych straży.