Tańczy, śpiewa, humorów nie miewa


Dziś już mało kto pamięta, że ludowy zespół ma harcerski rodowód. Z początkiem 1972 roku przy Szkole Podstawowej nr 2 powstało tzw. ognisko pracy pozaszkolnej. Dzieci i młodzież miały w nim rozwijać swoje zainteresowania. Jesienią tego roku dyrektor ogniska Jan Sporek założył kilkuosobowy, dziewczęcy zespół wokalny Bosmanki, który w swoim repertuarze miał głównie piosenki harcerskie. Zespół szybko się rozrósł, pojawili się też chłopcy i w 1973 roku przekształcono go w harcerską drużynę artystyczną Przygoda. Szybko postanowiono dodać do śpiewu i taniec. Rozruszaniem grupy miała się zająć choreograf Renata Hupka, która na dobre zwiąże się z Przygodą rok później. Najpierw wspólnie z akompaniatorem Kazimierzem Niedzielą stworzyła grupę dziecięcą. Przygotowany program zakładał równowagę śpiewu i tańca. Zespół wciąż się rozrastał i od 1975 roku zajęcia taneczne odbywały się w sali baletowej Teatru Ziemi Rybnickiej. W tym samym roku z najstarszą grupą Przygody Renata Hupka przygotowała program oparty wyłącznie o folklor. 1976 rok przyniósł tańczącym harcerzom pierwszy wyjazd zagraniczny - do Czechosłowacji, wzięli też udział w centralnych dożynkach w Płocku.W 1980 roku na Międzynarodowych Spotkaniach Kulturalnych w Krakowie Przygoda wytańczyła główne trofeum - Złotego Lajkonika. Po tym sukcesie dla zespołu występującego do tej pory w harcerskich mundurkach zakupiono pierwszy komplet strojów. Przy okazji kolejnych, coraz dalszych wojaży przybywało strojów, podjęto też decyzję o powołaniu do życia własnej kapeli - składała się ona z uczniów rybnickiej szkoły muzycznej.Od 1 stycznia 1996 roku dyrektorem Przygody jest Anita Geratowska, córka nieodżałowanej Renaty Hupki. W zespole przeszła wszystkie szczeble kariery. Zmodyfikowała nieco formułę zespołu. Kiedyś młodsze grupy były li tylko zapleczem tej najstarszej, reprezentacyjnej. Teraz jest inaczej - młodsze grupy występują samodzielnie, a nawet osiągają sukcesy. - Stać nas na to, by o jednej porze Przygoda koncertowała w trzech różnych miejscach. W ubiegłym roku w Olkuszu, na ogólnopolskich Spotkaniach Tanecznych trzy nasze grupy zajęły w poszczególnych kategoriach wiekowych trzy pierwsze miejsca - mówi Anita Geratowska.Przygoda prezentuje folklor opracowany scenicznie, atrakcyjny dla publiczności, dynamiczny, trudno więc się dziwić, że podoba się pod każdą szerokością geograficzną. Swój największy, jak dotąd, sukces odniosła w Peru, gdzie zwyciężyła w Światowym Festiwalu Folkloru w Trujillo.- Eliminacje przeszły tylko dwa zespoły europejskie: grupa ze Słowenii i Przygoda. To był największy festiwal, na którym wystąpiliśmy. Koncerty odbywały się w hali sportowej, na trybunach której zasiadało regularnie po siedem-osiem tysięcy widzów. Nigdy więcej nie występowaliśmy przed tak liczną publicznością. Nagrodę finansową przeznaczyliśmy na zwiedzanie Peru, m.in. stolicy kraju - Limy - wspomina Anita Geratowska.Zawiązane przyjaźnie procentują kolejnymi zaproszeniami i wyjazdami. We wrześniu ubiegłego roku miał przylecieć do Rybnika zespół z Kostaryki, ale wydarzenia w Nowym Jorku zniweczyły te plany. Z powodu zamachów terrorystycznych nie doszła też do skutku zaplanowana na styczeń „rewizyta” Przygody w Kostaryce.Prawdziwym skarbem, jak mówi dyrektorka Przygody, są rodzice członków zespołu. Od lat z ich pomocą zespół powiększa swoją garderobę. Rodzice pod okiem fachowców szyją stroje dla swoich pociech - to łowickie, to krakowskie itd. Co roku tym gospodarczym sposobem powstaje ok. 60 nowych ludowych wdzianek. W tym rodzice dzieci z grupy średniej sprawili np. 36 haftowanych bluzek.Dużym atutem jest również własna kapela. Od czterech lat szefuje jej Zofia Basztoń, osoba ze wszech miar niezwykła. Po ukończeniu rybnickiego technikum górniczego, przez 35 lat pracowała w Rybnickim Zjednoczeniu Węglowym. Teraz już jako babcia i prababcia studiuje zaocznie na Uniwersytecie Śląskim w Cieszynie. Jest na piątym roku, właśnie pisze pracę magisterską - monografię chóru Bel Canto z I LO im. Powstańców Śl.- Rozpoczęłam studia, bo brakowało mi fachowej wiedzy. Jako szefowa kapeli muszę przecież coś wiedzieć o harmonii, instrumentacji itp. W kapeli gra w końcu kilku absolwentów akademii muzycznej, to zobowiązuje - wyjaśnia. Nie tylko gra, ale też rozpisuje nuty na poszczególne instrumenty.Ojciec pani Zofii był samoukiem, grał na skrzypcach. Ona sama w rybnickiej szkole muzycznej rozpoczęła naukę gry na akordeonie, skończyła muzyczną podstawówkę i pierwszą klasę szkoły średniej. Potem grała w zespole, działającym pod szyldem Domu Kultury Rybnickiej Fabryki Maszyn. - Uwielbiam folklor, ale żeby go grać, nie wystarczą nuty, trzeba grać pod grupę, tak jak oni tańczą: raz szybciej, raz wolniej - mówi Zofia Basztoń. Wspomina, jak we Francji skróciła kiedyś grupie taniec: - Nie wzięłam sobie okularów i nie widziałam dobrze nut. W którymś momencie po prostu się zgubiłam, więc przestałam grać. Publiczność niczego nie zauważyła, ale miny tancerzy były bardzo wymowne.Dziesięć lat temu do Przygody chodziła już szóstka jej wnuków. 20-letnia wnuczka, Basia, tańczy już 12 lat. Razem jeżdżą na próby i studiują na tej samej uczelni - babcia wychowanie muzyczne, wnuczka pedagogikę. Basia za przykładem babci gra też na akordeonie. - Najpierw nauczyłam się sama, potem babcia zapisała mnie do szkoły muzycznej. Mój nauczyciel Franciszek Prus teraz ma w Cieszynie zajęcia z babcią - opowiada Basia. Ma piękne warkocze, najdłuższe w zespole.- Mamy wspaniałą młodzież, ciężko pracują i są bardzo koleżeńscy. To trzeba widzieć... Chłopcy noszą dziewczynom ciężkie stroje, a dziewczyny prasują im koszule. Nasze dziewczęta są oblegane na całym świecie, a wie pan dlaczego? Bo się nie malują. Są piękne i naturalne. Mer Mazamet patrząc z podziwem na Przygodę, powiedział mi kiedyś, że wiele by dał, by ich młodzież chciała tańczyć. Mają wszystko: stroje, nuty, instrumenty, ale nie ma chętnych - opowiada Zofia Basztoń. Zaprasza do kapeli wszystkich chętnych - grających i dysponujących wolnym czasem.Paweł Brylewski, uczeń liceum zawodowego, kiedyś tańczył, teraz gra w kapeli na kontrabasie. Jest samoukiem. Wcześniej, jak sam mówi, grał tylko w zespołach garażowych - na gitarze. Nie ma własnego instrumentu, na kontrabasie będącym własnością zespołu gra tylko na próbach i koncertach, w domu ćwiczy na zwykłej gitarze i gitarze basowej.Martyna Marcol ma 16 lat, od 13 tańczy w Przygodzie. - Mama z tatą zaprowadzili mnie na pierwszą próbę. Był okres, że nie chciałam już chodzić, ale oni stanowczo powiedzieli, że kiedyś mi się to przyda. Chodzę do dziś, jeszcze mi się nie znudziło - zapewnia tancerka.Tańczy i śpiewa, jakby urodziła się pod Tatrami. Maciej Kosiba lubi tańce góralskie, ale nie omija też dyskotek. - Chodziliśmy z siostrą na próby jako małe dzieci, ale potem przestaliśmy i zaczęliśmy uprawiać pływanie. Pierwsza, półtora roku wcześniej, do Przygody wróciła siostra. Kiedyś mama powiedziała mi, że można tam poznać wspaniałych ludzi, że są ciekawe wyjazdy. Zagroziła, że jeśli nie pójdę do zespołu, to do 18. roku życia nie wyjdę nigdzie z domu. Z musu poszedłem... Tak mi się spodobało, że dziś nie zrezygnowałbym z tego za żadne skarby - opowiada Maciek.Od lat każdy swój występ tancerze kończą zawołaniem: Przygoda tańczy! Przygoda śpiewa! Przygoda złych humorów nie miewa! Tekst i zdj.

Komentarze

Dodaj komentarz