Sprawa pijanych woźniców, którzy 25 lipca szarżowali furmanką po ulicy Średniej w Rybniku Radziejowie, znalazła już finał przed obliczem Temidy. Wprawdzie było ich dwóch, w dodatku usiłowali kierować zaprzęgiem jednocześnie, to przed sądem stanął tylko jeden: 43-letni Edward U., z zawodu rolnik. Mężczyzna przyznał się do powożenia po wypiciu. W chwili zatrzymania miał 3,17 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Złożył wyjaśnienia i dobrowolnie poddał się karze.
Sąd wymierzył mu karę pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem oraz grzywnę. Na cztery lata zakazał też kierowania pojazdami mechanicznymi, jak również powożenia zaprzęgiem. Mężczyzna bohatersko wziął winę na siebie, choć w trakcie składania wyjaśnień oznajmił, że furmanka uderzyła w płot, bo... koń wpadł w poślizg. Stwierdził też, że nie rozumie, skąd wziął się u niego taki wynik, bo wypił tylko... jakieś pół litra. Jak poinformował Jacek Sławik, szef rybnickiej prokuratury rejonowej, Edward U. nie był wcześniej karany.
Komentarze