Czteroosobowa rodzina trafiła do szpitala


– Ogień pojawił się w mieszkaniu na pierwszym piętrze tuż przed godz. 12. Powodem było pozostawienie na kuchence gazowej oleju w garnku, który wykipiał i się zapalił. Od niego zajęła się szafka pod zlewozmywakiem. W całym bloku było mnóstwo dymu, więc trzeba było ewakuować w sumie aż 16 osób – relacjonuje kapitan Bogusław Łabędzki, rzecznik Komendy Miejskiej PSP w Rybniku. W lokalu, w którym doszło do pożaru, przebywali: 28-letnia kobieta, 29-letni mężczyzna oraz ich trzyletnia córeczka i roczny synek. Wszyscy mieli objawy zatrucia dymem, a ojciec i matka doznali także poparzeń. Oboje próbowali bowiem ugasić płomienie jeszcze przed przyjazdem strażaków. Nie dali rady. – W najpoważniejszym stanie jest ojciec, który ma poparzenia rąk i nóg trzeciego stopnia. Przebywa w szpitalu w Siemianowicach Śląskich. Matkę i dzieci właśnie wypisaliśmy do domu – powiedział wczoraj Rafał Woźnikowski, ordynator oddziału ratunkowego rybnickiego szpitala. Kobieta schroni się u rodziny, bo choć mieszkanie nadaje się do użytku, to trzeba wyremontować kuchnię, gdyż spaliły się szafka pod zlewozmywakiem, wykładzina i tapeta. Lekarz pogotowia przebadał w sumie sześciu mieszkańców bloku. Dwóm udzielono pomocy na miejscu.



W piątek w trakcie prac budowlanych na dachu pawilonu PIK przy ulicy Rybnickiej w Świerklanach pojawiły się płomienie. Powodem było prawdopodobnie zwarcie instalacji elektrycznej. Straty wstępnie oszacowano na 25 tys. zł. W sobotę zapaliła się stodoła przy ulicy Chrobrego w Wodzisławiu. Straty wynoszą ok. 20 tys. zł. W środę wieczorem pożar wybuchł w stolarni zakładu pogrzebowego przy ulicy Bema w Rydułtowach. – Paliły się trociny. Zajęły się też deski, ale sytuację udało się opanować. Straty sięgnęły trzech tys. zł, uratowano mienie wartości pół mln zł – poinformował asp. szt. Eugeniusz Danielczyk z PSP w Rydułtowach. Sprawą zajęła się policja. (MS, Amis)

Komentarze

Dodaj komentarz