Dzieciaki w dniu otwarcia mieszkania dostały drobne upominki od prezydenta miasta. Zdjęcie: UM Rybnik
Dzieciaki w dniu otwarcia mieszkania dostały drobne upominki od prezydenta miasta. Zdjęcie: UM Rybnik

Kamienica przy ulicy Rzecznej w Rybniku – to nowy adres dwanaściorga dzieci, które do tej pory przebywały w Zespole Ognisk Wychowawczych. W wyremontowanym mieszkaniu, otwartym kilka dni temu, uczą się prowadzenia normalnego gospodarstwa: gotowania, prania, sprzątania, a także budowania prawidłowych relacji z sąsiadami.
Są tu trzy pokoje, salonik dzienny, kuchnia i dwie łazienki, podstawowe sprzęty gospodarstwa domowego, ale nie tylko. Jest telewizor z kablówką, komputer z dostępem do internetu. Dzieciaki zabrały też swoje rzeczy. To zwykle magnetofony, gry czy pamiątki, które dostały np. z okazji przystąpienia do pierwszej komunii. Młodzi lokatorzy pomagają wychowawcy w robieniu zakupów i przygotowaniu obiadów. Śniadania i kolacje robią sobie sami. Mają także dbać o porządek i czystość. To dla nich nowość. W ZOW-ie zajmowali się tym po kolei intendent, kucharka, sprzątaczka. Dzieciaki wychodziły potem z takiej placówki i nie potrafiły same o siebie zadbać.
W mieszkaniu przy ulicy Rzecznej wszystko wygląda niemal jak w normalnym domu. Tylko że zamiast rodziców przez całą dobę jest przynajmniej jeden z wychowawców. W sumie pracuje ich sześciu, pięciu na cały etat, jeden na pół. – Taka osoba musi tu być, w końcu to koedukacyjne mieszkanie. Nie wiadomo, jakie cuda by się tutaj działy – przyznają w ośrodku. Przeniesienie do pachnących świeżością pomieszczeń było swoistą nagrodą dla podopiecznych ZOW-u. Do takiego mieszkania mogą trafić tylko ci, którzy mają uregulowaną sytuację prawną, a więc już raczej nie wrócą do swoich rodzinnych domów, a nowej rodziny też pewnie nie znajdą.
– My postawiliśmy dodatkowy warunek: nienaganne zachowanie i wyniki w nauce. Wybraliśmy tylko te dzieci, które otrzymały promocję do następnej klasy – mówi Tomasz Kierpiec, wicedyrektor ZOW-u. Właśnie z powodu tych ostrych kryteriów rozdzielono rodzeństwo, chociaż raczej unika się takich sytuacji. Na Rzeczną trafił 15-letni Dawid. Jego starszy brat Rafał wciąż przebywa w ZOW-ie. Martwi się, bo od września sąd może go przenieść do placówki zamkniętej, do ośrodka wychowawczego. Chłopak trochę narozrabiał. Brał udział w zadymie pseudokibiców, do której doszło w osiedlu Nowiny.
Z kolei dla Weroniki przepisy trochę nagięto. Ma bowiem 12 lat, tymczasem takie mieszkanie przysługuje dzieciom w wieku od 14 do 18 lat. Chodziło o to, by dziewczynka mogła przebywać ze starszym bratem. Cała dwunastka oczywiście odwiedza byłych współlokatorów z ZOW-u. Dotychczasowi mieszkańcy kamienicy przy ulicy Rzecznej bez oporów przyjęli nowych sąsiadów. W dużej mierze na pewno dzięki pani Wiesi z ZOW-u, która chodziła i tłumaczyła wszystkim, kto wprowadzi się obok nich.



W Zespole Ognisk Wychowawczych w Rybniku pozostało 28 dzieci. Rząd chce, by do 2015 roku zlikwidowano molochy, które zajmują się porzuconymi dzieciakami. Mają je zastąpić m.in. mieszkania usamodzielnienia. ZOW-y oczywiście pozostaną, bo gdzieś muszą trafiać pociechy zabierane z domów, w których dochodzi do przemocy. Remont i urządzenie mieszkania usamodzielnienia w Rybniku kosztowało 155700 zł. Miasto dało 90700 zł, resztę wyłożył budżet państwa. (adr)

Komentarze

Dodaj komentarz