Radny Waldemar Mitura jest przerażony stanem zamku
Radny Waldemar Mitura jest przerażony stanem zamku

Zabytkowy zamek, w którym siedziby mają biblioteka i świetlica środowiskowa w Leszczynach, jest w opłakanym stanie. – Na zewnątrz odpada tynk, sypią się gzymsy, a w środku pękają sufity – alarmuje radny Waldemar Mitura. We wnętrzach wykonywano różne roboty przy okazji wprowadzania kolejnych instytucji. Za to na zewnątrz od bardzo dawna nikt nie widział żadnej ekipy remontowej.
Jedynie parę lat temu odremontowano znajdującą się na szczycie wieżę, kiedy uszkodziła ją nawałnica. – I nic więcej nie zrobiono – stwierdza radny Mitura. Jak mówi, o remont pomieszczeń biblioteki i elewacji radni z dzielnicy zabiegają od dwóch lat. – Tym bardziej że tu udało się coś, co w dobie komputerów wydaje się nieprawdopodobne. Ludzie przedłożyli książkę nad internet i dziennie mamy tu od 150-200 wypożyczeń. Do biblioteki przychodzą dzieci, młodzież, osoby w średnim wieku i starsze. Hołdują dawnym przyzwyczajeniom i należy to docenić – oznajmia Waldemar Mitura. Niestety warunki w zamku nie należą do komfortowych.
– Okna nieszczelne, dziury między framugami, cieknące kaloryfery, spękane ściany. Nawet latem przy niepogodzie w środku jest zimno. Na zewnątrz jeszcze gorzej, bo nie wiadomo, czy przy wejściu coś człowiekowi nie spadnie na głowę. A urząd stwierdza, że stan budynku nie zagraża bezpieczeństwu – irytuje się radny. Ostatni podniósł alarm, kiedy na bibliotecznym suficie pojawiły się pęknięcia, a wszystko zaczęło się obniżać, uznając, że stanowi to zagrożenie dla osób przebywających w bibliotece i świetlicy. W sprawie interweniował nawet na sesji. W urzędzie uspokajają, że zrobiono ekspertyzy i wszystko jest w porządku. Informują, że od razu po interwencji radnego na miejsce wysłano ekipę, żeby sprawdzić powód spękań. Wycięto część tynku i odbito izolację, żeby zobaczyć, jak wyglądają belki nośne. Nie stwierdzono żadnych uszkodzeń. – Okazało się, że pęknięcia na suficie to efekt osadzenia przewodów elektrycznych w tynku na trzcinie. Z ekspertyzy wynika, że stan sufitu jest zadowalający i nie zagraża bezpieczeństwu. Poza tym stropy mają nośność 200 kg na m kw., czyli taką jak dla sal lekcyjnych – oznajmia Grzegorz Wolnik, wiceburmistrz Czerwionki-Leszczyn. Z taką argumentacją Waldemar Mitura nie chce się zgodzić. – Nie trzeba nawet wchodzić do budynku. Wystarczy stanąć na zewnątrz i popatrzeć na sypiący się tynk. I tam ma być bezpiecznie? – pyta.
Urząd przyznał za to, że o wymianę aż proszą się okna w bibliotece oraz piwnicy. Wymienić należy też zmurszałe tynki w piwnicy, ponadto trzeba uzupełnić ubytki tynku na zewnątrz, odtworzyć gzymsy i elementy dekoracyjne oraz odnowić elewację budynku. – Cieszę się, że w protokole, jaki otrzymałem, uwzględniono choć tyle. Pytanie tylko, jak długo trzeba będzie czekać na realizację tych zapisów – stwierdza Mitura.



Na terenie leszczyńskiego zameczku coś się jednak ruszyło. Gmina zrobiła odwodnienie. –To dobry znak, choćby tylko dlatego, że jak się wzięli za roboty, to najwyraźniej nie mają zamiaru tego obiektu sprzedać – przypuszcza Waldemar Mitura. Co do remontu, to nie zamierza odpuścić. Jak podkreśla, nie będzie czekał, aż dojdzie do jakiegoś nieszczęścia. (MS)

3

Komentarze

  • miejscowy 21 września 2009 01:32niestety, ale tak będzie do czasu gdy na najwyższych stanowiskach w gminie zasiadać będą ludkowie typu W. nie związani z nią, nie mieszkający na jej terenie, i bardziej interesujący się pracownicami podległych wydziałów, niż architekturą
  • Grisza 30 sierpnia 2009 01:10pojadę z lucynką, i sprawdzimy co się wali, spoko, załatwimy to
  • Leo Biblioteka 27 sierpnia 2009 21:43Oskarżony Waldek M. i biblioteka! Ha! Ha! Ha! To brzmi co najmniej śmiesznie. Gość nie bardzo wygląda na takiego, który umie czytać!

Dodaj komentarz