Ta propozycja nie podoba się radnemu Janowi Grabowieckiemu, który w styczniu złożył projekt zmian w statucie miasta, wprowadzających m.in. imienne głosowania.
– Trwają prace nad zmianami statutu miasta. Nad czym potem będziemy głosowali, skoro dziś wykreślamy z budżetu wydatek związany z zakupem urządzenia do głosowania? – docieka Jan Grabowiecki. – Zmiany zaczną obowiązywać najwcześniej od nowego roku. W tym roku i tak nie moglibyśmy więc zakupić tej maszynki. Po co blokować te pieniądze? – pyta retorycznie Lech Litwora, szef samorządu. Tymczasem z kuluarów znowu dobiegają głosy, że radni obawiają się wprowadzenia imiennego głosowania. – To irytujące! Głosowanie imienne można wprowadzić nawet od zaraz, zupełnie bez kosztowo. Ale konieczne są uregulowania prawne w tej kwestii, nad którymi właśnie pracujemy – oburza się Ireneusz Skupień, wiceszef rady, i deklaruje, że radni nie mają nic do ukrycia.
– Przecież na każdej sesji jest przedstawiciel Przejrzystego Wodzisławia, który wszystko nagrywa i zamieszcza relacje w internecie. Są też obecni dziennikarze. Z każdej sesji sporządzany jest wreszcie protokół, który każdy może przeczytać – wymienia Ireneusz Skupień. Podobnie uważa Władysław Szymura. – W którym momencie sesje są nieprzejrzyste? – docieka. Jak wskazuje Janusz Wyleżych, zakup urządzenia nie załatwia sprawy. – Ustawa o samorządzie gminnym precyzuje, że imienne głosowania można przeprowadzać w dwóch przypadkach: nieudzielenia absolutorium prezydentowi i podjęcia decyzji o referendum. Nawet zmiany statutu na nic się zdadzą, bo musimy działać w granicach prawa – podkreśla radny Wyleżych.
– Gdybym otrzymał na piśmie wyjaśnienie, że rezygnacja z zakupu urządzenia do głosowania w tym roku nie oznacza końca prac nad zaproponowanymi przeze mnie zmianami w statucie miasta, to tej dyskusji by nie było – przyznaje Jan Grabowiecki.
Komentarze