Udało mi się połączyć pracę zawodową z zainteresowaniami – mówi dyrektor Andrzej Rustanowicz. Zdjęcie: Adventure Media
Udało mi się połączyć pracę zawodową z zainteresowaniami – mówi dyrektor Andrzej Rustanowicz. Zdjęcie: Adventure Media


Swoimi spostrzeżeniami odnośnie kontaktów biznesowo-kulturowych podzielił się z „Nowinami” Andrzej Rustanowicz, dyrektor sprzedaży zagranicznej w Fabryce Obrabiarek Rafamet w Kuźni Raciborskiej. Od prawie 30 lat zajmuje się rynkiem północno-zachodniej Afryki, m.in. Maroko, Tunezji, Algierii.
– Udało mi się połączyć pracę zawodową z zainteresowaniami – przyznaje pan Andrzej, który już podczas studiów prawa międzynarodowego pasjonował się procesem dekolonizacji krajów Afryki. Zafascynowany ich historią i kulturą, postanowił m.in. tam szukać rynków zbytu na produkowane w Kuźni Raciborskiej obrabiarki. – Europejczyk potrafi kilkanaście godzin zaciekle negocjować, aby nad ranem podpisać kontrakt. Arabowie nie spieszą się z finalizowaniem umów. Najpewniej po trzech, czterech godzinach zaproponują, aby spotkać się następnego dnia – tak najogólniej swoje kontakty biznesowe podsumowuje dyrektor.
Działalność handlowa w tak specyficznym rejonie nie ogranicza się tylko do negocjacji punktów kontraktu. Trzeba zadać sobie trud poznania i zrozumienia kultury kontrahentów. – Przed przystąpieniem do negocjacji należy zdobyć wiedzę na temat obyczajów, w tym także religijnych. Tam, gdzie zaznaczają się różnice kulturowe, należy się strzec. Swoją niewiedzą można kogoś łatwo urazić – radzi Andrzej Rustanowicz.
Kilka razy prowadził negocjacje podczas ramadanu. W tym czasie muzułmanie od świtu do zmierzchu wstrzymują się od spożywania posiłków i picia napojów. – Było strasznie gorąco. Rozmowy trwały kilka godzin. Na stole stały przygotowane dla gości kosze z owocami, butelki z wodą, czajnik ze słynną w tamtym regionie herbatą miętową. Niczego nie tknąłem, choć Europejczykowi nikt by tego nie miał za złe. Zrobiłem tak, by okazać szacunek swoim rozmówcom – opowiada pan Andrzej. Takie podejście jest doceniane. Dowodem uznania i zaufania, których wielokrotnie Andrzej Rustanowicz doświadczył, były zaproszenia do domów gospodarzy na uroczystości rodzinne czy świąteczne.
Ale odmienność kulturowa to jedno, a stosowane w krajach arabskich technologie to drugie. – Trzeba pamiętać, że urządzenia, które trafiają na tamtejszy rynek, pracują w specyficznych warunkach klimatycznych i muszą posiadać odpowiednie zabezpieczenia. Systemy elektryczne i mechaniczne tokarek pracujących np. w okolicach Sahary muszą być zabezpieczone przed wysoką temperaturą i burzami piaskowymi – wyjaśnia Andrzej Rustanowicz. W Maroku już 30 lat pracuje pierwsza sprzedana tam obrabiarka Rafametu. Najnowszym sukcesem fabryki z Kuźni Raciborskiej na tamtejszym rynku jest kontrakt wartości około 700 tys. euro na budowę specjalistycznej tokarki do obróbki kół kolejowych.



Początki współpracy Rafametu z krajami arabskimi przypadły na lata siedemdziesiąte minionego stulecia. Obecnie fabryka ma silną pozycję w Tunezji, Algierii czy Maroku i cieszy się bardzo dobrą renomą. Poza gospodarką Andrzej Rustanowicz angażuje się w szereg działań związanych z kulturą i sportem. Zorganizował m.in. turnée Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk” w Maroku, w marokańskim Rabacie gościli też górale z Koniakowa. W Polsce z kolei gościli przedstawiciele królewskiego klubu sportowego FUS Rabat, którzy podpisali porozumienie z chorzowskim Ruchem. (Amis)

Komentarze

Dodaj komentarz