20024001
20024001


Bezwzględność i cynizm w podejściu do tragicznej sytuacji tych ludzi wynika stąd, iż gmina Lubomia wprowadziła do dużych mieszkań o wysokim standardzie ludzi o bardzo niskich dochodach, czasem żyjących na granicy nędzy. Gdy na początku płacili po kilkadziesiąt złotych czynszu, to po wykupieniu budynku przez prywatną spółkę urósł on do ponad 500 zł. Są to najczęściej mieszkańcy przeznaczonego do wyburzenia budynku komunalnego lub osoby borykające się z kłopotami mieszkaniowymi. Wszystkich ich łączy jedno: w większości żyją na granicy ubóstwa.Wątpliwości natury prawnej budzi też fakt wykorzystania do innych celów budynku przeznaczonego dla powodzian. W przypadku udowodnienia naruszenia prawa skarb państwa może zażądać od gminy zwrotu 1,8 mln zł, gdyż w budynku nie ma ludzi, którzy ucierpieli w wyniku powodzi z 1997 roku. W jednej z lokalnych gazet wójt gminy Lubomia Czesław Burek stwierdził: „My nie mamy obowiązku ustawowego ani moralnego pomagać tym ludziom”.– Pewnie, że nie mają, bo sprzedali nas Rydułtowom jak świnie na targu – krzyczy zrozpaczona mieszkanka spornego bloku. – Gdybyśmy byli ich wyborcami, pewnie by się inaczej do nas odnosili. Skoro jednak podrzucili nas innym, to „obowiązek moralny” mają z głowy. Życie im za to zapłaci. Jednemu z nich już zapłaciło.Rozwścieczeni lokatorzy tzw. „lubomskiego bloku” w ubiegły piątek przyszli na sesję Rady Miejskiej w Rydułtowach. Z powodu zalegania z opłatami czynszowymi właściciele budynku odcięli im dopływ wody do mieszkania i wyłączyli centralne ogrzewanie. Do magistratu przyszli z małymi dziećmi, żeby się poskarżyć i „trochę ogrzać”. W obawie przed zemstą właścicieli budynku boją się podawać swoje nazwiska.Jedna z rodzin płaci połowę czynszu, bo na więcej jej nie stać. W domu jest dwoje dzieci, a trzecie w drodze. Żyją ze 1100 zł. Sam czynsz wynosi 550. Też odcięto im wodę i CO.– Gdy mam do wyboru kupienie jedzenia dla dzieci lub opłacenie czynszu, to wybieram to pierwsze – mówi. – Teraz każę im w przedszkolu i szkole wypić jak najwięcej herbaty, bo w domu nie ma jej z czego zrobić, a na mineralną ze sklepu nie mam pieniędzy. Najgorsze, że w domu jest przeraźliwie zimno i one tak straszliwie kaszlą. Ja od tego wszystkiego oszaleję – płacze zrozpaczona kobieta.Inna z mieszkanek tego bloku sama wychowuje sześcioro dzieci. Od byłego męża otrzymuje 600 zł alimentów i prawie tyle samo wynosi czynsz za mieszkanie. Też nie płaci, bo nie ma z czego. Wszyscy lokatorzy niespodziewanie otrzymali od spółki Orkan nakaz wpłacenia około 5 tys. zł kaucji za mieszkania. Gdy je kilka lat temu od gminy Lubomia otrzymywali, nie było o tym mowy. Niewpłacenie żądanej kwoty grozi eksmisją.– O wyłączeniu wody i centralnego ogrzewania dowiedziałem się od jednego z mieszkańców bloku – mówi wiceburmistrz Rydułtów Henryk Niesporek. – Nie mogę uwierzyć, że można się posunąć do tak brutalnych metod represjonowania lokatorów. Pomagamy im, jak możemy, ale nie mamy dla nich mieszkań komunalnych.Sprawę okoliczności sprzedaży „lubomskiego bloku” bada Prokuratura Rejonowa w Wodzisławiu. Między innymi wyjaśniona ma być kwestia wyceny budynku. Wcześniej wiele wątpliwości zgłosiła Regionalna Izba Obrachunkowa. Inspekcji podejrzany wydał się fakt, że będąca dziś właścicielem budynku spółka Orkan powstała kilkadziesiąt godzin, a dokładnie cztery dni, przed rozstrzygającym sprzedaż bloku przetargiem. Do Urzędu Miejskiego w Rydułtowach wpłynęło siedem oświadczeń, których autorzy potwierdzają, że nie mają nic wspólnego z powodzią z 1997 roku. W związku z tym czynione są zabiegi wokół wyjaśnienia kwestii, czy gmina nie wyłudziła od skarbu państwa 1,8 mln zł na cel, którego nie zrealizowała.– Problemami tych biednych ludzi zajmuję się od momentu, gdy zaczęły się ich kłopoty – mówi rydułtowski radny Andrzej Strzelec. – Gmina Lubomia moim zdaniem bezprawnie, wykorzystując katastrofę powodziową z 1997 roku, rozwiązała problemy mieszkaniowe co najmniej kilku rodzin żyjących w trudnych warunkach lokalowych. Ci ludzie jak nigdy nie byli powodzianami, tak nigdy nie będą w stanie płacić tak wysokich czynszów. Im przysługują tanie mieszkania w zasobach komunalnych, a nie trzypokojowe apartamenty w prywatnym budynku. Włodarze Lubomi wiedzieli o tym, wysyłając swoich mieszkańców do Rydułtów, a następnie sprzedając prywatnej spółce. Jako polski podatnik uważam, że teraz gmina Lubomia powinna zwrócić skarbowi państwa niezgodnie z prawem wydane 1,8 mln zł. Tak będzie sprawiedliwie i zgodnie z prawem.

Komentarze

Dodaj komentarz