Ireneusz Boczkowski wierzy, że na rozbudowie lotniska skorzysta również aeroklub. Zdjęcie: Wacław Troszka
Ireneusz Boczkowski wierzy, że na rozbudowie lotniska skorzysta również aeroklub. Zdjęcie: Wacław Troszka

Do tej pory lotnisko należało do skarbu państwa, a jako starosta grodzki rybnicki zarządzał nim prezydent miasta. Teraz lotniskowe włości gmina wniesie aportem do spółki, którą stworzy z Górnośląską Agencją Przekształceń Przedsiębiorstw. To właśnie jej zadaniem będzie zmodernizowanie lotniska w taki sposób, by przez cały rok mogły tu startować i lądować małe samoloty pasażerskie. Kluczową inwestycją będzie wybudowanie betonowego pasa startowego dla maszyn zabierających na pokład najwyżej kilkanaście osób. Z tej możliwości, w razie potrzeby, będą też korzystały służby sanitarne, policja czy wojsko.
Rozbudowa będzie kosztowała około 50 mln zł, a zacznie się najwcześniej w 2012 roku. Na pewno się opłaci. Jednym z atutów rybnickiego lotniska jest m.in. bliskie sąsiedztwo budowanej obecnie autostrady A1. Nowa sytuacja każe jednak zadawać pytania o przyszłość Aeroklubu ROW Rybnik, który niedawno świętował 45-lecie. Dziś mało już kto pamięta o tym, że lotnisko, które powstawało w początkach jego istnienia, tworzono na działce kopalni Jankowice. Potem teren był państwowy, a teraz stał się gminny. Sam aeroklub, tak jak niegdyś, nadal jest stowarzyszeniem, czymś w rodzaju klubu sportowego. Jego dyrektor Ireneusz Boczkowski nie ma obaw, że funkcjonowanie lotniska w nowym kształcie ograniczy jego działalność. Jest wręcz przeciwnie, ponieważ ma nadzieję, że strony będą współpracowały, co przyniesie im korzyści. Piloci, mogąc korzystać z oświetlonego pasa i latać przez cały rok, podniosą bowiem swoje umiejętności. Już dziś zresztą zasiadają za sterami maszyn należących do różnych firm i korporacji, zabierając na pokład osoby podróżujące po całym świecie w interesach. – Nie jest to bynajmniej zajęcie dorywcze, bo trzeba przecież sprawdzić pogodę na trasie przelotu, załatwić tankowanie w innym porcie powietrznym czy zarezerwować i opłacić miejsce na postój samolotu. Dodam, że już dziś ląduje tu i startuje więcej samolotów niż jeszcze kilka lat temu – wyjaśnia dyrektor Boczkowski. Na pytanie, czy w takim razie nie trzeba już myśleć o tworzeniu służb kontroli lotów, odpowiada, że nie, bo na razie wystarcza informator służby lotniskowej. – Funkcję tę pełni osoba, która w danej chwili kieruje naszymi lotami szkoleniowymi. W razie potrzeby informuje pilota przylatującego do nas samolotu o pogodzie, ruchu w rejonie lotniska i możliwości wylądowania – dodaje Ireneusz Boczkowski. Przy aeroklubie działają sekcje: balonowa, szybowcowa, spadochronowa i samolotowa i to wokół nich koncentruje się działalność stowarzyszenia. Jest też sekcja modelarska, i to bardzo rozbudowana, jak i kluby modelarskie. W ostatnich latach na gotartowickim lotnisku już wiele się zmieniło, ponieważ pojawiły się prywatne awionetki i dziesiątki zapaleńców latających na moto- i paralotniach. Ci ostatni nie są członkami aeroklubu, ale uzgadniają z jego władzami zasady korzystania z lotniska, by nie doszło do jakiegoś wypadku. – Zgodnie z prawem i zwyczajami tu może wylądować każdy statek powietrzny – podkreśla Ireneusz Boczkowski.

Komentarze

Dodaj komentarz