20024004
20024004


Jubileuszowa akademia w Teatrze Ziemi Rybnickiej rozpoczęła się od Gaude Mater w wykonaniu utytułowanego szkolnego chóru Bel Canto. Cisza jak makiem zasiał panowała na sali, gdy o szkole jubilatce i ideałach przyświecających nauczycielom i wychowawcom oraz przemijaniu w bardzo poetycki sposób opowiadał jej dyrektor Tadeusz Chrószcz. – Co mam ci powiedzieć? Że nie ma szkoły, którą znałeś, że nie żyją Twoi nauczyciele i koledzy, że w twojej dawnej klasie są teraz komputery, że wiem, że za twoich czasów ta szkoła była lepsza, bo rosła twoją młodością, i że teraz też jest niezła, ale inna i kwitnie dla twoich dzieci, Europejczyków XXI wieku. Chcę ci powiedzieć, że jest szkoła, którą znałeś, i że nadal jest twoja. I że na ścianach i w kronice szkolnej, i w sercach, w sercach ciągle młodych, jesteś. I cała twoja klasa, i wojna, którą przeszedłeś, i kariera, i wszystkie zawodowe sukcesy; i to, że wychowałeś dzieci i one znowu są tu przed ślubowaniem na szkolny sztandar – mówił. Szczególnie ciepło liczne grono obecnych na sali wychowanków powitało byłe dyrektorki szkoły: Barbarę Ostrogę, Edytę Koreptę i Janinę Wystub. – Składam hołd waszej pracy i dziękuję za te tysiące ludzi, których ukształtowałyście – mówił Tadeusz Chrószcz. Władzom miasta dziękował za gospodarską opiekę, a chwilę później z rąk prezydenta miasta Adama Fudalego odebrał przyznany szkole pamiątkowy medal wybity z okazji obchodzonego w tym roku jubileuszu 800-lecia Rybnika. Czterem nauczycielom: Marii Mrozek, Ewie Sierny, Urszuli Ziewiec i Dariuszowi Wantulokowi, prezydent wręczył indywidualne nagrody, przyznawane co roku z okazji Dnia Nauczyciela. Przedstawiciele pierwszoklasistów złożyli też uczniowskie ślubowanie na szkolny sztandar. W części artystycznej wystąpili m.in. uczniowie rybnickiej Szkoły Muzycznej Braci Szafranków. Przytoczono też wiersz absolwenta szkoły z 1957 roku Wiktora Bugli, wiersz poświęcony właśnie jej. Jak maksyma zabrzmiały słowa: „Bo szkolne lata się nie starzeją”.Uroczystą mszę w intencji nauczycieli, uczniów, wychowanków, a także nieżyjących już profesorów i absolwentów rybnickiego gimnazjum, a potem ogólniaka, odprawił jego wychowanek (matura 1952) metropolita górnośląski ks. abp Damian Zimoń, który stanął też na czele honorowego komitetu organizacyjnego jubileuszowych uroczystości. W homilii wspominał – a jakże – swoją dawną szkołę, ale mówił też o konieczności wychowywania kolejnych młodych pokoleń do nadziei.Po części oficjalnej uroczystości już na dziedzińcu szkoły i w jej wnętrzu rozpoczął się wielki, urodzinowy festyn. Na drzwiach poszczególnych klas i pracowni wypisano maturalne roczniki i harmonogram kolejnych klasowych spotkań. Najmniejszy tłok panował w sali nr 23, gdzie mieli się spotkać przedwojenni maturzyści. Zjawiło się ich pięciu. Sędziwi panowie siedzieli przy uczniowskich stolikach i przy kubku kawy wspominali stare dobre czasy.– Chodziło się tu do szkoły osiem lat i dlatego tak żeśmy się zżyli i trzymamy razem. Nasze roczniki się potraciły w czasie wojny. Połowa nazwisk na tamtej pamiątkowej tablicy w korytarzu to koledzy ze szkolnej ławki. W naszej klasie naukę zaczynało 40 osób, do matury doszło 18 – wspominał maturzysta z 1935 roku Maksymilian Iskała. Po maturze studiował weterynarię najpierw we Lwowie, a po wybuchu wojny w Wiedniu. Adam Wyleżych egzamin dojrzałości zdawał w maju 1939 roku w ówczesnym gimnazjum przeżył reformę oświatową. – Po egzaminie wstępnym rozpocząłem tu naukę w pierwszej klasie szkoły starego typu. Po trzeciej klasie weszła w życie reforma i zostałem uczniem pierwszej klasy czteroletniego, nowego gimnazjum, które kończyło się tzw. małą maturą. Po gimnazjum wybrałem dwuletnie liceum humanistyczne i znów w tej samej szkole chodziłem do pierwszej klasy. Wspominał też istniejący przed wojną szkolny klub hokejowy i mecze rozgrywane zimą w miejscu dzisiejszej Rudy.– Pierwszy dyrektor szkoły ks. Stefan Siwiec miał binokle na łańcuszku i profesorski tużurek. Zawsze mówił: A ty mi mamlasie powiedz, kaj ty mieszkosz! Gdy usłyszał odpowiedź, często zadawał kolejne pytanie: A ta stara grusza na tej miedzy jeszcze rośnie...? Znał chyba wszystkie drzewa w okolicy – opowiada Bolesław Adamczyk, maturzysta z 1936 roku. Był drużynowym szkolnej drużyny harcerskiej. Po wojnie rozpoczął, również we Lwowie, studia w Akademii Handlu Zagranicznego, niestety naukę przerwała wojna.Starsi panowie wspominali też zabawne historie z lat szkolnych, np. mały szkolny skandal, gdy dyżurni ze starszej klasy wyrzucili w czasie przerwy na podwórko nowo przyjętego nauczyciela łaciny, który wzrostem ustępował wielu ówczesnym gimnazjalistom. Inną, legendarną już dziś postacią był pochodzący z Cieszyna historyk Kazimierz Popiołek. – Ten miał pamięć... Na pierwszej lekcji kazał nam podać w porządku alfabetycznym swoje nazwiska i imiona. Zapisał je w notesie, ale już nigdy więcej go przy nas nie otworzył. Mimo to doskonale wiedział, kto jak się nazywa – wspomina Maksymilian Iskała.Mniej lub bardziej liczne rocznikowe i klasowe spotkania odbywały się w wielu klasach, ściskano profesorów i wychowawców, wspominano tych, co odeszli. Na korytarzach trwał istny jubileuszowy festiwal. Obecni uczniowie przygotowali bowiem całe mnóstwo atrakcji. Na smakoszy czekały uczniowskie wypieki i owocowe sałatki, a w szkolnej izbie regionalnej chleb z fetem. „Absolwenci! Kupując ciastka, wspomagacie szkołę” – wypisano na reklamowym billboardzie. Uruchomiono szkolną kawiarenkę i kwiaciarnię, w której można było kupić bukiet dla szkolnej miłości bądź tylko koleżanki z ławki. Wszyscy chętni mogli sobie zrobić zdjęcie w profesorskiej todze bądź kupić na pamiątkę starą szkolną tarczę czy jubileuszowe gadżety. Z okazji jubileuszu wydano CD-ROM o szkole, na którym znalazły się fragmenty poświęconych jej filmów i urywki ze szkolnych uroczystości, a także historia szkoły i ilustrujące ją archiwalne już zdjęcia.W I Liceum Ogólnokształcącym w 26 klasach uczy się obecnie 856 uczniów. Od kilkunastu już lat szkoła należy do elitarnego Stowarzyszenia Szkół Twórczych.

Komentarze

Dodaj komentarz