Wśród poszkodowanych są m.in. Barbara i Leszek Mojowie z Rybnika. Zdjęcie: Wacław Troszka
Wśród poszkodowanych są m.in. Barbara i Leszek Mojowie z Rybnika. Zdjęcie: Wacław Troszka

Mecenas oczekiwał, że dostanie dwa lata odsiadki w zawieszeniu na pięć lat próby, 1,6 tys. zł grzywny, nakaz pokrycia kosztów procesowych i oddania zagarniętych pieniędzy w wysokości 13 tys. zł w ciągu roku od uprawomocnienia się wyroku. Rozprawa dotyczyła Danuty Ciurys z Głubczyc oraz Barbary i Leszka Mojów z Rybnika. Pierwszą mecenas naciągnął na 10 tys. zł za wyegzekwowania orzeczonego wyroku. Od Mojów wyłudził 3 tys. zł za rzekome reprezentowanie ich w różnych instytucjach.
Swoje usługi świadczył na terenie województwa śląskiego i opolskiego, a nawet w Warszawie. Tylko w Rybniku wyłudził ponad 20 tys. zł od czterech osób. Na ponad 10 tys. zł oszukał dwoje mieszkańców Opolszczyzny. Niczego oczywiście nie załatwiał. Ogłaszał się także w internecie jako radca prawny. Nie informował klientów, że Rada Okręgowa Izby Radców Prawnych odebrała mu uprawnienia w październiku 2007 roku. Nie zaprzestał procederu mimo kolejnych wyroków. Jak mówi Jacek Sławik, prokurator rejonowy w Rybniku, pierwszy wyrok zapadł w 2006 roku, kolejne w 2008 i 2009 roku. Wszystkie w zawieszeniu, choć kodeks przewiduje za oszustwo karę od sześciu miesięcy do lat ośmiu pozbawienia wolności. Dlaczego sąd przychylał się do wniosku o dobrowolne poddanie się karze za to samo przestępstwo i orzekał wyrok w zawieszeniu, choć oszust dalej wyłudzał pieniądze i nie oddał ani grosza poszkodowanym? – Trudno powiedzieć. Jednak choćby teraz sąd przychylił się do wniosku Witolda R., to mężczyzna i tak trafi za kratki, bo kolejne skazanie spowoduje odwieszenie poprzednich wyroków – tłumaczył przed poniedziałkową rozprawą prokurator Jacek Sławik. Postępowaniem organów wymiaru sprawiedliwości jest zdziwiony mecenas Leszek Piotrowski. – Nie rozumiem, dlaczego się dogadywali i przyjmowali wniosek za ten sam czyn. Oskarżony został bardzo łagodnie potraktowany. Według mnie to wyjątkowy precedens – stwierdza.
W Ministerstwie Sprawiedliwości nie chcieli komentować sprawy. – Nie możemy wnikać w treść wyroków niezawisłych sądów – mówi Maciej Kujewski z zespołu prasowego resortu. Na szczęście rachuby mecenasa R., którego zresztą nie było na poniedziałkowej rozprawie, wzięły w łeb. Sędzia zdecydował bowiem, że w sprawie oszusta odbędzie się rozprawa w trybie zwykłym, nie przyspieszonym. Poszkodowani liczą, że Witold R. pójdzie wreszcie za kratki, a oni odzyskają swoje pieniądze.

Komentarze

Dodaj komentarz