20024109
20024109


„Zakład klęka” – takiego określenia używa Zbigniew Jędrzejczyk, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Energetyki, który usiłuje walczyć o prawa pracownicze i zapobiec zwolnieniom. Klęka, czyli właściwie jest o krok od upadku. O prawie 70 osób schudnie 396-osobowa załoga Megawatu. Jego dotychczasowy prezes Stanisław Kołodziejczyk odszedł na zasłużoną emeryturę, ale dla nikogo nie jest tajemnicą, że miał już dość bezsilnej walki w obronie całości załogi. Na tym stanowisku zastąpił go Krzysztof Szwanda, główny inżynier zakładu nr 3, czyli ciepłowni w Szczygłowicach. Jest zbyt krótko, by móc jednoznacznie stwierdzić, jaki będzie jego pomysł na uzdrowienie sytuacji w Megawacie. Bo jest ona skomplikowana.– Powiedzieli nam, że te redukcje to wynik akcyzy nałożonej na zakłady energetyczne przez ministra – mówi Jędrzejczyk. – A czeka nas jeszcze sprawa z zakładem odsalania Dębieńsko. Jak ono zacznie klękać, to nam grożą kolejne zwolnienia.Dramat całej załogi to jedna strona medalu. Drugą są kobiety, ciężko płacące za przemysłową restrukturyzację. Wśród zwolnionych stanowią 80 proc. Z pracujących małżeństw pozwalniano żony, zostawiając mężów i grożąc, że jeśli któraś się odwoła, pójdzie za nią także mąż. Zostały tylko matki samotnie wychowujące dzieci.– Ale nawet i ten warunek w paru przypadkach jest niespełniony – mówi bliska płaczu pani Anna. – Zwolniono mnie po 19 latach pracy i inne kobiety z dwudziestoparoletnim stażem. Zostali mężczyźni, którzy przepracowali 7-8 lat, niektórzy pijacy i bumelanci. Tak się dba o jakość załogi. Jesteśmy zwolnione tylko dlatego, że jesteśmy kobietami, a nie z powodów ekonomicznych.Chodzą też słuchy, że w Czerwionce się zwalnia, a na zakładzie nr 2 w Knurowie będą przyjmować 15 osób. Zwolnieni pracownicy są bliscy załamania, nic z tego nie rozumieją...3 bm. związkowcy z Megawatu i odsalania przyszli do burmistrza Marka Kornasa i przewodniczącego rady miejskiej Wiesława Janiszewskiego. Przyszli się pożalić i poprosić o wsparcie. Otrzymali uchwałę RM podjętą na ostatniej sesji, w której władze protestują przeciw zwolnieniom grupowym w zakładzie bez uprzedzenia o tym fakcie. Protest i dezaprobata wobec działań Gliwickiej Spółki Węglowej wynika z tego, że w gminie rośnie bezrobocie, narasta społeczne niezadowolenie.– 35 proc. produkcji Megawatu szło do odsalania. Tymczasem chodzą słuchy, że mają zamykać starą halę w zakładzie. To dla nas oznacza 10 mln zł gotówki mniej – mówi przewodniczący ZZE Grzegorz Pietrasik.Potwierdza to przewodniczący „Sierpnia ’80” na odsalaniu Stefan Brzeżek. Od 1 listopada wody dołowe pójdą bezpośrednio do Bierawki, jak zapowiada Spółka Restrukturyzacji Kopalń. GSW tylko do grudnia finansuje odsalanie. W sytuacji zamknięcia starej hali z odsalania odejdą 74 osoby. Co prawda spółka obiecuje je zagospodarować (podobno na kopalni Makoszowy w Zabrzu), ale to oznacza nieuchronny upadek odsalania.Pracownikom od lipca obcięto 20 proc. premii, tylko jedna sobota jest płatna, resztę trzeba wybierać, co powoduje brak ludzi do pracy. W Megawacie zarabia się średnio ok. 1800 zł.– Chcemy wejść w spór zbiorowy w kwestii wykorzystania funduszu płac. Zgłosiliśmy także wotum nieufności wobec rady nadzorczej. Jest niekompetentna, nie ma innego pomysłu naprawy sytuacji, jak zwalnianie ludzi i obcinanie zarobków. Na dodatek spółka nie płaci należnych nam pieniędzy. To wszystko naszym zdaniem prowadzi ku upadkowi zakładu – podsumowuje Jędrzejczyk.Szczerze zmartwione tą sytuacją są władze samorządowe. Sprawdza się czarny scenariusz, który gmina przewidywała już wcześniej, gdy zamykano kopalnię Dębieńsko – że nie będzie ona pierwszym i jedynym zlikwidowanym zakładem, a raczej rozpocznie serię upadków

Komentarze

Dodaj komentarz