Bezdomny okupuje śmietnik od początku lata. Od tej pory nie mamy spokoju – mówi Eugeniusz Górański. Zdjęcie: Dominik Gajda
Bezdomny okupuje śmietnik od początku lata. Od tej pory nie mamy spokoju – mówi Eugeniusz Górański. Zdjęcie: Dominik Gajda

Taszczy je z całej okolicy i składa na stertę, a potem wybiera z nich to, co nadaje się do jedzenia. Jest uciążliwy tak dla mieszkańców, jak i służb komunalnych, bo pierwsi nie mogą wyrzucić śmieci, a drudzy ich wywieźć.
Ludzie wciąż dzwonią więc do straży miejskiej, zgłaszając jego kolejne wybryki i dziwactwa. Interwencje z reguły skutkują na parę dni, a potem wszystko zaczyna się na nowo. Kiedy na osiedle wjeżdża śmieciarka, a pan Leszek akurat przebywa w swoim apartamencie, wiadomo, że nie obejdzie się bez problemów. Mężczyzna nie pozwala bowiem na zabranie zgromadzonych śmieci, broniąc do nich dostępu własną piersią. W stronę pracowników Przedsiębiorstwa Komunalnego z reguły lecą wtedy siarczyste wyzwiska. Kilka dni temu przy śmietniku rozegrała się kolejna batalia. Mężczyzna nie wpuścił ekipy PK, w dodatku był bardziej agresywny niż zwykle. Pracownicy PK nie podjęli rzuconej im rękawicy, tylko zadzwonili do straży miejskiej. Niestety widok mundurowych przyniósł skutek odwrotny od zamierzonego, bo pan Leszek dostał furii. Zabarykadował się w śmietniku, a potem zaczął rzucać w funkcjonariuszy zgniłymi jabłkami, nie szczędząc im przy tym wyzwisk. Kiedy skończyła mu się amunicja, stróże porządku mogli ruszyć do kontrnatarcia. – Ale nie było łatwo. Sytuacja zrobiła się skomplikowana, bo mężczyzna awanturował się, wyzywał strażników. Doszło do rękoczynów i szarpaniny. Funkcjonariusze wezwali policję – relacjonuje Andrzej Migus, komendant straży miejskiej w Raciborzu.
W końcu udało się zapakować awanturnika do radiowozu i zabrać na komendę. Tam pan Leszek usłyszał zarzut znieważenia funkcjonariusza na służbie. W efekcie trafił do aresztu, gdzie spędził kilka dni. Tydzień temu jednak znowu zainstalował się w śmietniku, aczkolwiek nikt nie widział go od paru dni. Komendant ma nadzieję, że po tej sprawie trochę się utemperuje, ale to nie takie pewne. – Ten mężczyzna nie jest szkodliwy, tylko uciążliwy. Rzecz w tym, że nie mamy prawa zabronić mu mieszkania na śmietniku – mówi Andrzej Migus. Są dni, kiedy strażnicy miejscy jeżdżą na ulicę Odrzańską po kilka razy. Dzieje się tak wtedy, jak zadzwoni jakiś mieszkaniec ze skargą, że nie może się dostać do śmietnika.
– Niestety, jestem przypisany administracyjnie do śmietnika, który okupuje bezdomny mężczyzna. Ten człowiek pojawił się tu z początkiem lata. Od tej pory nie mamy spokoju, bo on jest bardzo agresywny, w dodatku jesteśmy skazani na okropny bałagan, gdyż wszystkie śmieci są porozrzucane. Sytuacja wygląda tak, że śmietnikowy lokator wyzywa od k... przechodzące kobiety, obrzuca zresztą wyzwiskami każdego, kto tylko pojawi się w pobliżu, a w moje okna to już rzucał nawet chlebem, choć nie mam pojęcia, dlaczego. Aha, śpiewa po nocach, więc do tego wszystkiego jeszcze nie możemy spać – mówi Eugeniusz Górański, jeden z lokatorów bloku przy ulicy Odrzańskiej.
– Jak kiedyś zwróciłem bezdomnemu uwagę, to zostałem obrzucony wiązanką przekleństw. Ten człowiek zamyka się w śmietniku, w efekcie nie możemy wyrzucić śmieci. Nie wpuścił nawet pracowników Przedsiębiorstwa Komunalnego, którzy opróżniają kontenery. Musiała interweniować straż miejska – opowiada pan Aleksander, inny z mieszkańców feralnego bloku, który jednak woli nie podawać swojego nazwiska do wiadomości publicznej. Inny lokator, który także nie chce się przedstawić, uważa, że tym bezdomnym powinna zająć się pomoc społeczna, aby nie zamarzł, gdy nadejdą mrozy. Wielkimi krokami nadchodzi przecież zima.

Komentarze

Dodaj komentarz