Zofia Maciończyk po wyjściu z kancelarii notarialnej dostała od rady nadzorczej ogromny bukiet kwiatów / SM Orłowiec
Zofia Maciończyk po wyjściu z kancelarii notarialnej dostała od rady nadzorczej ogromny bukiet kwiatów / SM Orłowiec
Po wielu perturbacjach, w zeszłym tygodniu w spółdzielni Orłowiec rozpoczął się wykup mieszkań. Na razie akty notarialne podpisało 12 osób. Do końca roku zrobi to jeszcze 1,5 tys. lokatorów. I to za o wiele mniej, niż chciał stary zarząd. Wywindowane kwoty miały skutecznie zniechęcić ludzi do wykupu. Pierwsza z kancelarii notariusza z aktem własności swojego M wyszła Zofia Maciończyk. Nie kryła, że to jeden z najszczęśliwszych dni w jej życiu, bo zapłaciła 2,2 tys. zł. Poprzedni zarząd chciał od niej około 9 tys. zł, więc zaczęła z nim walkę, pociągając za sobą kolejnych lokatorów. Dlatego po wyjściu od notariusza dostała od rady nadzorczej bukiet kwiatów.
Prezes Mariusz Ganita stwierdza, że to wielki dzień dla całej spółdzielni. – Mieszkańcy mają powody do świętowania. Po konsultacjach z prawnikami wyzbyliśmy się bowiem wszelkich wątpliwości co do tego, że wykupienie mieszkań za przysłowiową złotówkę jest możliwe – wyjaśnia prezes. Codziennie wnioski o wykup lokalu składa 10-15 osób. Mieszkańcy ustawiają się pod kasą, spłacają zadłużenia, żeby zdążyć z wykupem do końca roku, bo wtedy przestanie obowiązywać umożliwiająca to ustawa. Orłowiec podpisał umowę z dwoma rybnickimi notariuszami, żeby zmieścić się w terminie. Jeśli zajdzie potrzeba, uruchomi kolejnych notariuszy.
– Jak dobrze pójdzie, a były prezes nie pokrzyżuje nam planów, to 18 grudnia nastąpi podpisanie ostatniego aktu notarialnego – stwierdza Mariusz Ganita. Jak dodaje, obawy nie są bezpodstawne. Uwłaszczenia ruszyły z miesięcznym opóźnieniem, bo stary zarząd je torpedował, a były prezes wystąpił nawet do Naczelnej Rady Adwokackiej o zakazanie wszystkim notariuszom w Polsce podpisywania aktów notarialnych w Orłowcu. Były zarząd złożył też pisma do Sądu Okręgowego w Gliwicach oraz wodzisławskiej prokuratury rejonowej, kwestionując uprawnienia następców, ponadto wysłał oświadczenie do banku, w którym SM ma konto.
– Jakby tego było mało, były prezes przychodzi codziennie i nęka pracowników, choć jest na L4 z zaleceniem leżenia w łóżku. W tej sytuacji zatrudnimy ochroniarza, który ukróci zastraszanie ludzi. Działamy zgodnie z prawem i nie zamierzamy puścić płazem tych wszystkich pomówień – dodaje Mariusz Ganita. W poniedziałek obecny zarząd powiadomił wodzisławską prokuraturę o działaniu byłego prezesa i jego zastępczyni na szkodę spółdzielni i wszystkich mieszkańców.
Co na to wszystko były prezes Czesław Mazurek? – Po pierwsze obecny zarząd działa nielegalnie, bo nowa rada nadzorcza ukonstytuowała się sama i przeprowadziła wybory, a posiedzenie powinien zwołać stary zarząd. Poza tym ustawa o wykupie lokali jest niezgodna z konstytucją, o czym wszyscy wiedzą, dlatego będzie obowiązywała tylko do końca roku. Dodam, że myśmy też prowadzili wykup mieszkań nie za przysłowiową złotówkę, ale na preferencyjnych warunkach i wiele osób skorzystało z tej możliwości. Powiem jeszcze, że przychodzę do spółdzielni tylko celem oddania L4, bo nowy zarząd zabrania mi wstępu – podsumowuje Czesław Mazurek.
1

Komentarze

  • anonim do mazurka 07 listopada 2009 12:04Chopie co ty chrzanisz, jakieście mieli preferencyjne zasady wykupu mieszkań?

Dodaj komentarz