Po co graliśmy 39 minut i 56 sekund? - pyta zdenerwowany Mirosław Orczyk / Wacław Troszka
Po co graliśmy 39 minut i 56 sekund? - pyta zdenerwowany Mirosław Orczyk / Wacław Troszka

Jeszcze na cztery sekundy przed końcową syreną zanosiło się na wielką sensację. Faworyzowane gospodynie przegrywały z zespołem z Rybnika jednym punktem.
Rybniczanki zupełnie zaskoczyły zespół z Gorzowa Wielkopolskiego. Nareszcie na miarę oczekiwań zagrała Nikita Bell, obok Katarzyny Krężel najskuteczniejsza zawodniczka zespołu gości. W pewnym momencie podopieczne trenera Mirosława Orczyka prowadziły nawet różnicą 11 punktów (41:30). Wicemistrzynie Polski począwszy od początku trzeciej kwarty zaczęły jednak odrabiać straty. Przed ostatnią odsłoną meczu przewaga ekipy z Rybnika stopniała do zaledwie trzech oczek. Mimo, że gospodynie rzuciły wszystko na jedną kartę długo nie potrafiły udokumentować swojej przewagi. W końcu udało im się odrobić straty i wyjść na prowadzenie 65:63. Po trafieniu Bell i znów na tablicy wyników pojawił się remis. W odpowiedzi Ludmiła Sapova trafiła tylko jeden rzut osobisty. Kolejna akcja rybniczanek zakończyła się celnym rzutem Whitney Boddie. Tym samym przyjezdne znów objęły prowadzenie. Na 1,47 min. przed końcem meczu spod kosza trafiła ponownie Sapova i jest 68:67. Kiedy do końca meczu pozostawało 11 sekund trener drużyny z Gorzowa Dariusz Maciejewski poprosił o czas. Jako, że w posiadaniu piłki była drużyna z Rybnika Mirosław Orczyk wprowadził na parkiet Daveney Hampton. To było dobre posunięcie, bo ta zawodniczka zebrała piłkę pod koszem po niecelnym rzucie koleżanki i trafia wyprowadzając kolejny raz swój zespół na prowadzenie. Do końca pozostawały wówczas zaledwie cztery sekundy. Trener gospodyń ponownie poprosił o czas po ty, by rozrysować akcję swojego zespołu. Po wznowieniu Sidney Spencer podała pod kosz do Sapovej, która równo z końcową syreną trafiła za dwa punkty i zapewniła ósme z rzędu zwycięstwo w lidze wicemistrzyniom Polski.
- Zagrałyśmy bardzo dobre spotkanie. Gra się do końca. W naszym przypadku zadecydowały ostatnie cztery sekundy, kiedy to nie wykorzystałyśmy naszej przewagi w postaci prawa do jeszcze trzech fauli – mówiło meczu Katarzyna Krężel.

KSSSE AZS PWSZ GORZÓW WLKP. - UTEX ROW RYBNIK 70:69 (19:22, 11:19, 26:18, 14:10)
Utex: Bell 19, Krężel 19, Sibora 11, Hampton 11, Boddie 7 - Koc 2, Jaroszewicz .

 



Zdaniem trenerów:

Mirosław Orczyk (ROW): - Mogliśmy wygrać taki mecz raz w życiu. Strategia była bardzo dobra, zawodniczki grały dobrze. Ostatnie cztery sekundy zagraliśmy jednak jak dzieciaki z przedszkola. Na czasie wszyscy wiedzą, że Sapova pójdzie w prawo, że trzeba ją sfaulować. I co z tego... Po co graliśmy 39 minut i 56 sekund?! Oczywiście mogliśmy wygrać bardzo szczęśliwie. Gorzów gra w Eurolidze i był faworytem. Muszę się zastanowić co dalej, bo przegrywamy drugi raz taki mecz.

Dariusz Maciejewski (AZS Gorzów Wlkp.): - Mieliśmy dziś prostą strategię: chcieliśmy ograniczyć zawodniczki Amerykańskie, bo wiedzieliśmy, że grają bardzo dużo indywidualnie. Chcieliśmy też ograniczyć rzuty spod kosza i to się odbiło tym, że nie nadarzaliśmy z obroną przy rzutach za trzy. Musieliśmy bronić każdy swego. Bardzo się cieszę, że wyszliśmy z tak wielkich tarapatów. To świadczy, że mamy charakter, mamy zespół. W ostatnich sekundach rozrysowałem akcję, którą Ludmiła wykończyła wspaniale.

Komentarze

Dodaj komentarz