Kilka dni temu w Czerwionce-Leszczynach ukończono drążenie ostatniego odwiertu / Dominik Gajda
Kilka dni temu w Czerwionce-Leszczynach ukończono drążenie ostatniego odwiertu / Dominik Gajda

Światowy kryzys nie zagroził dwom potężnym inwestycjom NWR Karbonia, tylko trochę je opóźnił. Mowa o wznowieniu fedrowania na terenie Czerwionki-Leszczyn i Kaczyc. W pierwszej miejscowości właśnie zakończono głębienie ostatniego z 10 odwiertów badawczych. Spółka po nowym roku zamierza złożyć wniosek o przyznanie kolejnej koncesji na wydobycie z terenu byłej kopalni Dębieńsko. Jedną (na 50 lat) już ma. – Teraz chodzi nam o pokłady wyższe, bo nie wiemy, ile tam jest węgla – wyjaśnia wiceprezes Jerzy Klinowski. Jeśli minister przyzna koncesję wiosną, w czerwcu mogłaby ruszyć budowa nowej kopalni, jednak droga do fedrowania jest jeszcze daleka.
Kłopot z gruntami
Na terenie Dębieńska są co prawda dwa czynne szyby, więc nie trzeba ich budować, ale kopalnia jest zalana. Znajduje się tam 350 mln litrów wody. Jej wypompowanie zajmie około trzech lat, a budowa zakładu pięć lat. Wcześniej jednak trzeba uregulować kwestię gruntów, a to nie takie proste. Właścicielami są Kompania Węglowa, gmina oraz Spółka Restrukturyzacji Kopalń. Jedynie z gminą wszystko układa się dobrze. Jeśli chodzi o KW i SKR, sprawa idzie opornie na tyle (chodzi głównie o opóźnianie przetargów i zawyżanie cen), że czerwioneccy rajcy poprosili o interwencję premiera oraz ministra gospodarki.
Nieco inaczej wygląda sytuacja na terenach byłej kopalni Morcinek w Kaczycach. Tu Karbonia miesiąc temu dostała zielone światło do działania. – Weszła w życie polsko-czeska umowa międzyrządowa dająca nam możliwość rozpoczęcia badań geologicznych złoża i przekraczania przy tym granicy pod ziemią – tłumaczy wiceprezes Klinowski. Jak dodaje, sprawa ciągnęła się od 2003 roku. Spółka dostała wtedy koncesję na rozpoznanie złoża Morcinka, ale tylko od góry. Teraz może robić to również od dołu. W ramach badań wykona do 11 wyrobisk o długości 8,4 tys. metrów. W trzech punktach będzie mogła przekraczać granicę pod ziemią głębiej, niż fedrował Morcinek. Do tej pory już wydrążyła przekop na głębokości 1050 metrów.
Trzeba pompować
Niestety w Kaczycach też jest problem z zasoloną wodą. – To miliony litrów, które musimy wypompować – mówi wiceprezes. Co gorsza, po polskiej stronie nie ma sposobu na zagospodarowanie wody. Dlatego pompować trzeba będzie od strony czeskiej, bo Czesi mają system odsalania. Równolegle będą postępowały badania geologiczne, żeby wiedzieć, ile zalega tam węgla. Rzecz w tym, że z Morcinka po likwidacji nic nie zostało, więc kopalnię trzeba budować od nowa, włącznie z szybami. Budowa jednego potrwa rok i pochłonie 10 mln zł, a potrzebne są co najmniej dwa. Na szczęście pewną część złoża można wydobyć bez nakładów od strony czeskiej.
– Szacujemy, że mielibyśmy za ten węgiel w granicach 10 mln zł. Te pieniądze poszłyby na inwestycję po polskiej stronie – stwierdza Jerzy Klinowski. Jak dodaje, fedrowanie po polskiej stronie mogłoby się zacząć za pięć lat. Problemem są protesty sąsiednich gmin, bo ani w Hażlachu, ani w Zebrzydowicach nie chcą słyszeć o wznowieniu wydobycia w obawie przed powrotem szkód górniczych. Wiceprezes Jerzy Klinowski uspokaja, że szkody zawsze musi naprawiać ten, kto je spowoduje, w tym przypadku Karbonia. Tak stanowią przepisy. – Jeśli coś zniszczymy, to zapłacimy. Jak ktoś nie będzie chciał naprawy domu, to musimy go od niego kupić – wyjaśnia.
Nie drażnić
Chociaż samorząd jedynie opiniuje, a zgodę wydaje minister środowiska, spółka liczy się z opinią lokalnych społeczności. – Nie chcemy nikogo drażnić, ale tłumaczyć, że nie ma się czego bać. Powszechnie utarło się, że Morcinka i Dębieńsko kupili Czesi, co położyło się cieniem na tej inwestycji. Ludzie już przerabiali sprawę kopalni. Potem ją zamknięto, a oni zostali sami. Myślą, że teraz też tak będzie. Przyjdą Czesi, wybiorą węgiel i zostawią tylko szkody górnicze. A NWR Karbonia to polska spółka, która wszystkie opłaty zostawi w polskiej kasie, także w kasie tych dwóch gmin. Również o przyszłość ludzie mogą być spokojni. Według szacunków węgla wystarczy na co najmniej 30-40 lat – dodaje Jerzy Klinowski.

 



Są perspektywy
NWR Karbonia Sp. z o.o. to spółka córka New World Resources NV, wyłącznego właściciela OKD, największej firmy produkującej węgiel w Czechach. Jej będzie opłacało się fedrować w Polsce, choć Polakom się to nie opłacało. Warto dodać, że w obszarze górniczym byłej kopalni Morcinek w Kaczycach pod ziemią zalega co najmniej 60 mln ton węgla. Na terenie byłej kopalni Dębieńsko w Czerwionce-Leszczynach zasoby liczą około 150 milionów ton węgla. Zakłada się, że kopalnie, które powstaną na gruzach Dębieńska i Morcinka, będą fedrowały przeciętnie 2 mln ton węgla rocznie. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to będą mogły działać od 30 do 40 lat, więc perspektywy są bardzo obiecujące. Przypomnijmy, że w kopalni Morcinek pracowało 3,6 tys. ludzi, a w Dębieńsku ponad 4 tys. (MS)

 

Komentarze

Dodaj komentarz