Jerzy Buczyński widzi głęboki sens w pisaniu po śląsku / Małgorzata Sarapkiewicz
Jerzy Buczyński widzi głęboki sens w pisaniu po śląsku / Małgorzata Sarapkiewicz
Jerzy Buczyński, który pod ziemią w kopalniach Marcel i Pniówek przepracował 27 lat, ma w swoim dorobku już siedem książek. Kilka dni temu światło dzienne ujrzała najnowsza - „Zwierciadło śląskie”. Jest lekka i zabawna; fajne czytadło. To zbiór opowiadań z narracją w języku literackim i śląskimi dialogami. Autor przedstawia Ślązaków, ich barwne życie, radości i troski. - Opowieści „Zwierciadła śląskiego” mają w większości charakter humorystyczny i przedstawiają przygody oraz przeżycia bohaterów w komicznym zabarwieniu - mówi Buczyński. Od pierwszej do ostatniej strony czytelnik spotyka ludzi prostych, nie posiadających tytułów naukowych ani wyższego wykształcenia, mających za to praktyczną mądrość życiową. Wspólną cechą bohaterów jest to, że potrafią się śmiać z samych siebie, chociaż czasem jest to śmiech przez łzy.
Historia o puklatym Emilu, to opowiadanie o wyśmiewanym przez wszystkich garbatym synku z Niewiadomia, który marzył o tym, by tak jak jego ojciec zostać górnikiem. Inna historia traktuje o dwóch miglancach chodzących na zolyty do tej samej dziołszki. -Strasznie się nie cierpieli. Ale jak na kopalni był zawał i jednego z nich przysypało, to ten drugi pierwszy poszedł go wyciągnąć -opowiada Buczyński. Autor widzi głęboki sens w pisaniu po śląsku. – Godka ślonsko to bardzo ciepły, plastyczny i obrazowy język, więc trzeba go pielęgnować i używać do bardziej poważnych rzeczy niż opowiadanie wiców. Młodzież wie kim był Napoleon, ale już nie wie skąd się wzięły Jejkowice. Moje opowiadania uczą tej lokalnej historii. Np. o ostatnim biedaszybie w naszym regionie między Pszowem a Krzyszkowicami, o tym jak się go budowało czy jak wyglądała tam praca - opowiada.
Promocję „Śląskiego zwierciadła” Jerzy Buczyński rozpoczyna 4 grudnia, w rybnickim Empiku (w Focusie). Przez trzy kolejne dni od 10 do 18, będzie się tam spotykał z czytelnikami.
2

Komentarze

  • Terrestre Peregrino niedziela 07 grudnia 2009 12:46 No, no, tyn " Pniówek " mo coś do siebie, Że tam talyntów, jak Świyntych w Niebie. Ta artystyczno launa, bezmała, Zależy jyny łod Pryncypała. Jom zaś na " Pniówku " tak rychtyk robi, Z Gruby Derektor, niejaki Tobi. Znaczy Tobiczyk, yny bezmała, Tak Go załoga cołko nazwała. Jest niby łostry, a pedzieć musza, Że dlo niejednych, to je " Chłop Dusza ". Chwolył nie byda, ale jak chcecie, Sami to przeca badnonć możecie. Tuż gibym jedźcie tam z kamerami, A przekonocie sie ło tym sami. Kończa jak dycko ślonskim " Szczynść Boże ", Niech Wom we wszystkim Pon Bóg pomoże. P.S. To żech napisoł rano w niedziela. Prowda, że tego było niewiela ?
  • Terrestre Peregrino Kaj je komyntarz. 07 grudnia 2009 10:59 Komyntarz pisoł ech Wom do szpasu, A nikt przeczytać go ni mo czasu. Po prowdzie było go tyż niewiela, Boch go napisoł przed Mszom. W niedziela. Teroz do wróżki ida powróżyć, Czy jeszcze poczkać, czy go powtórzyć. Do jutra poczkom, jak go nie bydzie, To go napisać jeszcze roz przidzie.

Dodaj komentarz