Bez trenera ani rusz
Tego nikt się nie spodziewał. Zespół Rafako przegrał niespodziewanie w hali w Rzuchowie z Wisłokiem Strzyżów 0:3.
Raciborzanie byli zdecydowanymi faworytami tej potyczki i wydawało się, że podtrzymają zwycięską passę. Ich planów miała nie psuć nawet absencja trenera Witolda Galińskiego, który wyjechał na szkolenie do Warszawy. Tymczasem gospodarze zagrali zatrważająco słabo. W pierwszym secie prowadzili już 19:16, ale nie udało im się utrzymać tej przewagi do końca. Podłamani takim przebiegiem premierowej odsłony gospodarze w kolejnych dwóch setach nie podjęli już walki. Grali bez wiary we własne umiejętności, a w dodatku popełniali proste błędy. Dość powiedzieć, że w całym meczu siatkarzy Rafako stać było na zaledwie jeden punktowy blok.
Tymczasem po drugiej stronie siatki błyszczał rozgrywający Wisłoka Marek Wilk. Jego wystawy były nie do rozszyfrowania dla blokujących gospodarzy. Po 70 minutach gry zespół ze Strzyżowa mógł zacząć świętować sensacyjne zwycięstwo w Rzuchowie.
– Chłopcy ostatnio byli w gazie, więc tym bardziej dziwi ten wysoki wynik. Rywal dobrze bronił, zawsze ktoś się znalazł, by odbić piłkę. To deprymowało nasz zespół, bo mimo starań nie wychodziło – podsumował Bartosz Frątczak, który w tym meczu prowadził z ławki trenerskiej drużynę Rafako.
Po tej porażce raciborzanie spadli na piąte miejsce w tabeli grupy 4. siatkarskiej II ligi.
W sobotę, 5 grudnia, ekipa Rafako zagra na wyjeździe z drużyną MKS MOS Będzin.

RAFAKO RACIBÓRZ – WISŁOK STRZYŻÓW 0:3 (22:25, 21:25, 20:25)
Rafako: Lipiec, Kawka, Szmidtka, Stanienda, Barteczko, Gonsior, Słanina (L) oraz Jajus, Sdebel, Cieślar.

Komentarze

Dodaj komentarz