Sekretarki, sprzątaczki, woźne, kucharki oraz palacze w szkołach w Czerwionce-Leszczynach już dostali prezent na Gwiazdkę, w cudzysłowie oczywiście. Dowiedzieli się mianowicie o cięciach etatowych. W przypadku jednych będzie to zmniejszenie liczby godzin pracy, w przypadku innych wypowiedzenie, choć dyrekcje niektórych placówek nie poinformowały o tym oficjalnie. W efekcie kilkudziesięciu pracowników (głównie kobiet) wybrało się na obrady gminnej komisji oświaty bronić swoich racji i dowiedzieć się, o co chodzi. – Mówiono, że gmina szuka oszczędności, ale w środkach czystości, nie w ludziach. Okazuje się, że jest inaczej – żalą się kobiety.
Burmistrz Wiesław Janiszewski przyznaje, że będą cięcia, ale jeszcze nie teraz. – Do 20 grudnia dyrektorzy mają mi dostarczyć niezbędne informacje. Potem siądziemy ze związkami zawodowymi i zweryfikujemy, czy daną osobę trzeba zwolnić – tłumaczy. Jak wyjaśnia, takie działania wymusza nowa ustawa o finansach publicznych, która stanowi, że wydatki bieżące (a to m.in. wynagrodzenia) nie mogą być wyższe niż dochody. Cięcia dotkną więc także nauczycieli. W sumie w przyszłym roku pracę w oświacie straci około 60 osób. – Spada liczba dzieci w placówkach, ale np. kucharek jest tyle samo, a niektórzy palacze to emeryci. Trzeba więc zrobić miejsce tym, którzy nie mają emerytur – oznajmia Wiesław Janiszewski.
Cięć nie muszą się obawiać ci, którym do emerytury zostało nieco ponad dwa lata. Burmistrz zaznacza, że oszczędności będą we wszystkich jednostkach gminy. Dla 15 pracowników urzędu przygotowano już wypowiedzenia. W oświacie w pierwszej kolejności pracę mają stracić emeryci i osoby, które mają inne dochody, a kiedy budżet się zrównoważy, etaty mają wrócić do starego poziomu. Jednak zagrożeni dociekają, jak do tego ma się zatrudnienie sztabu księgowych w zespole szkół czy stworzenie stanowiska doradcy burmistrza dla emerytowanego naczelnika wydziału inwestycji. Burmistrz wyjaśnia, że każda placówka musi mieć księgową (nabór wstrzymano, choć brakuje ich jeszcze dwóch, bo w ramach redukcji obowiązki przejmą pracownicy wydziału finansowego), a naczelnika przyjął na czas określony i z niską pensją.
Zagrożeni cięciami nie mają co liczyć na związki zawodowe. Na spotkaniu z przedstawicielem ZNP dowiedzieli się, że owszem mogą składać pisma, ale jak przyjdzie do zwolnień, to związek będzie bronił swoich członków. – A nie-członkowie pracują inaczej? – zaczęli dociekać zagrożeni redukcjami. W odpowiedzi usłyszeli, że nie, ale nie płacą składek.
Komentarze