Blok Panathinaikosu okazał się zbyt szczelny dla siatkarzy Jastrzębskiego Węgla. Na zdjęciu ostatnia piłka meczu / Wacław Troszka
Blok Panathinaikosu okazał się zbyt szczelny dla siatkarzy Jastrzębskiego Węgla. Na zdjęciu ostatnia piłka meczu / Wacław Troszka
Pierwszy mecz Ligi Mistrzów w sezonie 2009/2010 drużyny Jastrzębskiego Węgla wywołał ogromne zainteresowanie.
Już na godzinę przed rozpoczęciem meczu w hali Jastora na próżno można było szukać wolnych miejsc. Tym razem obyło się bez problemów z parkowaniem. Jastrzębska policja stanęła na wysokości zadania i na alei Jana Pawła II wyłączyła po jednym pasie na każdym z kierunków ruchu, zabezpieczając w ten sposób miejsca do parkowania dla kibiców.
Świetnym pomysłem organizatorów było ufundowanie dla kibiców koszulek klubowych. Przez to trybuny zrobiły się pomarańczowe. W takich barwach w Lidze Mistrzów występuje w tym sezonie drużyna Jastrzębskiego Węgla.
Niestety zespół trenera Roberto Santilliego musiał uznać wyższość Greków, których do zwycięstwa poprowadził najlepszy rozgrywający ostatnich mistrzostw świata i Europy – Paweł Zagumny. Drugim liderem Panathinaikosu był Francuz Guillaume Samica, który jeszcze do niedawna występował w barwach Jastrzębskiego Węgla.
Wydawało się, że kluczem do zwycięstwa nad Panathinaikosem będzie zagrywka. Jastrzębianie mieli odrzucić rywali od siatki, by Zagumny nie mógł pozwolić sobie na niekonwencjonalne rozegranie. Tymczasem nasi siatkarze mieli ogromne problemy, aby silnymi serwisami trafić w boisko. Słabsze zagrywki bezbłędnie odbierali przyjmujący zespołu z Aten. A to pozwalało „Gumie” gubić blok.
– Od początku mecz nam się nie układał. Próbowaliśmy wrócić do naszej gry, ale ostatecznie nam się to nie udało – ocenił Grzegorz Łomacz, kapitan Jastrzębskiego Węgla.
Nasz zespół wygrał drugiego seta. W czwartym był bliski doprowadzenia do tie-breaku, ale w końcówce szczęście uśmiechnęło się do Greków.
– Bardzo żałuję, że nie udało nam się tego wygrać. Szczególnie że na trybunach zjawiło się tylu kibiców – mówiło meczu trener Santilli.
Panathinaikos przyleciał do Polski przetrzebiony świńską grypą. Dwóch podstawowych zawodników tego zespołu zostało w Grecji. Jeden zachorował już w Jastrzębiu Zdroju. Trafił do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 2. Mimo to „Koniczynki” okazały się zbyt silne dla drużyny Jastrzębskiego Węgla.
– Byliśmy przerażeni liczbą wypadających nam zawodników. Dlatego cieszy dobra gra i realizacja założeń taktycznych. Zwłaszcza mi i Samice zależało, aby się tutaj pokazać z dobrej strony – mówiło meczu Paweł Zagumny.
Być może jastrzębianie o zwycięstwo pokuszą się dzisiaj (9 grudnia), kiedy to we Włoszech nasz zespół zagra z drużyną Copra NordMeccanica Piacenza.

Jastrzębski Węgiel – Panathinaikos Ateny 1:3 (22:25, 25:23, 21:25, 28:30)
JW: Łomacz, Pęcherz, Czarnowski, Yudin, Abramow, Szczygieł, Rusek (libero) – Master, Azenha, Sobala.

Komentarze

Dodaj komentarz