Rafał Moczko ze swoim Edgarem. W tle: nowy karmnik dla ptaków / Wacław Troszka
Rafał Moczko ze swoim Edgarem. W tle: nowy karmnik dla ptaków / Wacław Troszka
Większość listów trafiających do naszej redakcji traktuje o kłopotach, czasem bardzo poważnych. Bywa jednak, że Czytelnicy chwalą się swoimi osiągnięciami i dzielą swoją radością. Tak było w przypadku krótkiego listu od Rafała Moczko, mieszkańca Rybnika Niedobczyc, który właśnie wybudował na swoim podwórku duży, okazały karmnik dla ptaków. – Lubię zwierzęta, a zwłaszcza ptaki, które żyją przecież najbliżej nas. W domu rodzinnym za sprawą ojca mieliśmy zawsze karmnik na balkonie, więc kontynuuję tę tradycję po przeprowadzce do swojej dziewczyny. Najpierw zrobiłem mały karmnik, ale chciałem, by odwiedzały nas również większe ptaki. Tak zrodził się pomysł wybudowania czegoś innego – opowiada pan Rafał.
Nowy karmnik to już całkiem poważna konstrukcja. Same deski i poszycie imitujące dachówki kosztowały 200 złotych. Udało się, cel strategiczny został osiągnięty, bo teraz na posiłki przylatują tu już nie tylko małe ptaki, ale również znacznie większe sroki czy cukrówki. To zasługa nie tyle rzucającej się w oczy małej architektury, co bogatego menu. – Ptaki mają najlepsze jedzenie, jakie udało mi się zdobyć. Wysypałem tam słonecznik, karmę dla gołębi, a nawet uniwersalną karmę dla wszystkich ptaków. Jest też oczywiście słonina dla sikorek – wylicza przejęty losem ptaków gospodarz. Już po naszej wizycie udał się do szkółki Nadleśnictwa Rybnik, gdzie zaopatrzył się jeszcze w tzw. pyzy, uwielbiane zwłaszcza przez sikorki.
– Jedną powiesiłem na drzewie blisko domu i teraz sikorki huśtają mi się tuż za oknem – dodaje. Rafał Moczko nie ukrywa, że dodatkowym impulsem do zbudowania karmnika była chęć zapewnienia większych atrakcji Edgarowi. To sprowadzony z Czech półtoraroczny przedstawiciel francuskiej rasy kotów niebieskich. Ten wielki indywidualista rzadko wychodzi z domu, za to godzinami potrafi przesiadywać w oknie. – Znam go i widzę, że jest naprawdę szczęśliwy, obserwując ptaki, zwłaszcza te duże. W niedzielę zobaczyliśmy razem, jak wróbla skaczącego w sąsiedztwie karmnika porwał jastrząb. Zrobiło mi się żal tego ptaszka, ale cóż, to w końcu całkiem naturalne – mówi Rafał Moczko.

Komentarze

Dodaj komentarz