Pavel Zdrahal tym razem nie znalazł sposobu na pokonanie Tomasza Rajskiego. Sztuka ta powiodła mu się później dwukrotnie / Wacław Troszka
Pavel Zdrahal tym razem nie znalazł sposobu na pokonanie Tomasza Rajskiego. Sztuka ta powiodła mu się później dwukrotnie / Wacław Troszka

W tym sezonie pojedynki jastrzębian z ekipą Zagłębia są rarytasami Polskiej Ligi Hokeja. Nie inaczej było w niedzielę, mimo że obie drużyny przystąpiły do tego meczu zdziesiątkowane przez kontuzje.
W zespole gości zabrakło przede wszystkim niekwestionowanego lidera zespołu z Sosnowca, Czecha Vladimira Luki. W ekipie trenera Wojciecha Matczaka najbardziej odczuwalny był brak doświadczonego obrońcy Rudolfa Wolfa. W pierwszej tercji jastrzębianie rzucili się do frontalnych ataków. Bramkarz Zagłębia Tomasz Rajski dwoił się i troił, by w tej tercji zachować czyste konto. Po strzale Mateusza Danieluka w sukurs przyszedł mu słupek. Kiedy wydawało się, że pierwsza tercja zakończy się bezbramkowym remisem, goście przeprowadzili jedną z nielicznych akcji i Artur Ślusarczyk pokonał Kamila Kosowskiego.
– Po naszej stronie nawet ludnie był dobrze rozjechany, a mimo to przegrywaliśmy – ocenił przebieg pierwszej tercji Jacek Chrabański, drugi trener zespołu gospodarzy.
Kiedy w krótkim okresie czasu w drugiej tercji Zagłębie zdobyło kolejne dwa gole, zanosiło się na kolejną porażkę zespołu z Jastrzębia Zdroju. Nic z tego. Sygnał do ataków dał gospodarzom najstarszy w drużynie Pavel Zdrahal. 38-letni czeski napastnik zdobył dwa gole. Jednego, po podaniu Zdrahala, dołożył jego rodak Jiri Zdenek i był remis 3:3. Gospodarze przetrwali nawet okres gry w podwójnej przewadze gości, a chwilę później akcję Macieja Urbanowicza wykończył Danieluk i GKS objął prowadzenie 4:3.
W ostatniej odsłonie, najpierw grając w piątkę przeciwko trzem zawodnikom, Zagłębia prowadzenie podwyższył Grzegorz Piekarski, a później dobił gości Urbanowicz. W końcówce sosnowiczanie za sprawą Piotra Sarnika zmniejszyli rozmiary porażki, ale strat nie zdołali odrobić. Sztuka ta nie udała im się nawet w końcowych sekundach, kiedy na ławce kar siedzieli Damian Kiełbasa i Pavel Zdrahal. Goście wycofali bramkarza i grali w szóstkę przeciwko trzem zawodnikom JKH.
Dzięki tej wygranej zespół JKH GKS Jastrzębie umocnił się na piątym miejscu w tabeli PLH.

JKH GKS JASTRZĘBIE – ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC 6:4 (0:1, 4:2, 2:1)
0:1 Ślusarczyk, 0:2 Różański, 0:3 Kozłowski, 1:3 Zdrahal, 2:3 Zdenek, 3:3 Zdrahal, 4:3 Danieluk, 5:3 Piekarski, 6:3 Urbanowicz, 6:4 Sarnik.
JKH: Kosowski – Piekarski, Bryk; Lipina, Zdenek, Zdrahal – Labryga, Dąbkowski; Urbanowicz, Kowalówka, Danieluk – Górny, Pastryk; Kulas, Kiełbasa, Kąkol; Mackiewicz.



Zdaniem trenerów:


Milan Skokan (Zagłębie Sosnowiec):
Wygrał ten zespół, który był waleczniejszy. My chyba za szybko uwierzyliśmy w to, że mecz jest wygrany. O wyniku niewątpliwie zadecydowała druga tercja. Prowadziliśmy już 3:0 i wydawało się, że jest po meczu. Od pewnego czasu borykamy się z dużymi problemami kadrowymi. Obecnie kontuzjowanych lub chorych mam siedmiu zawodników. To odbija się na naszej grze.

Jacek Chrabański (JKH GKS Jastrzębie):
Zwycięstwo w takich okolicznościach bardzo cieszy. Udało nam się odrobić straty i wygrać. Mimo dobrej gry od początku przegrywaliśmy różnicą aż trzech goli. Potrafiliśmy się jednak podnieść i wygrać to spotkanie. Chłopcy powalczyli i trzeba im za to podziękować, bo dali z siebie wszystko.

 

Komentarze

Dodaj komentarz