Gabriela Kozyra w czasie koncertu na Silesian Jazz Meeting w Rybniku / Adrian Karpeta
Gabriela Kozyra w czasie koncertu na Silesian Jazz Meeting w Rybniku / Adrian Karpeta
Jak trafiłaś z Rydułtów do Holandii?
Nie dostałam się na Akademię Muzyczną w Katowicach, więc wybrałam filologię angielską. Pod koniec studiów znajomy siostry zaczął mówić o szkole w Hadze, chciał tam studiować kompozycję. Przy okazji zorientował się, że mają tam bardzo dobry wydział jazzowy. Zapytał, czy nie chciałabym spróbować, bo ja od 15 roku życia fascynowałam się jazzem. Zaraził mnie nim Jarek Hanik, pianista z Rybnika. No i udało się! Było to w 2001 roku. Przez cztery lata studiowałam na wydziale jazzowym, potem dostałam się na wydział muzyki światowej, do sekcji brazylijskiej w Rotterdamie. To jedyny wydział w Europie, gdzie można studiować flamenco, muzykę turecką, kubańską, indyjską, brazylijską i jaką człowiek sobie wymarzy! Byłam pierwszą osobą przyjętą na studia magisterskie po wydziale jazzowym. Powiedzieli, że zobaczą, jakie będę miała wyniki. Skończyłam z notą 9,5 na 10.

Skąd to zamiłowanie do brazylijskiej muzyki?
Razem z siostrą wychowałyśmy się na Basi Trzetrzelewskiej, na muzyce wytwórni Motown. Tego słuchało się w domu. Muzykę brazylijską zaczęłam śpiewać w klubie, gdzie graliśmy jam sessions. Zgadałam się tam z gitarzystą, również zafascynowanym taką muzyką.

Mieszkasz już w Holandii na stałe?
Tak, najpierw mieszkałam w Hadze, teraz w Rotterdamie. Żyję z muzyki, to moja praca. Uczę śpiewu, w szkole i prywatnie. No i koncertuję z różnymi grupami. My je raczej nazywamy projektami. Bo to nie są zespoły, które grają przez kilka lat w jednym składzie. Z muzykami, z którymi przyjechałam do Polski, zagrałam pierwszy, oficjalny koncert na festiwalu Silesian Jazz Meeting w Rybniku! Program zaczęliśmy przygotowywać dwa miesiące wcześniej! Współpracuję z jeszcze jedną grupą, która gra popularną muzykę brazylijską, bossa novki, samby. Jest bardziej przebojowa, ale też zbliża się do jazzu, bo jest tam miejsce na improwizacje jazzowe.

Czy masz już jakieś nagrania płytowe?
Jeszcze nie. I pewnie szybko niczego nie nagram. W lutym wyjeżdżam na rok do Brazylii. Będę studiowała sambę. Wykładają tam najlepsi brazylijscy muzycy. Zajęcia odbywają się dwa razy w tygodniu. To takie ognisko muzyczne, ale dla dorosłych. Słuchacze to absolwenci innych szkół, pracujący już zawodowo. Cieszę się na ten wyjazd, po przy okazji podszlifuję język. Mam nadzieję, że właśnie tam uda mi się albo coś nagrać, albo przynajmniej przygotować materiał na płytę.

O powrocie do Polski nie myślisz?
Na razie nie. Zadomowiłam się w Holandii. W Polsce nie miałabym z kim grać. W Holandii jest całe środowisko związane z taką muzyką, pewnie również z powodu wydziału, który skończyłam. Ale zawsze miło mi tutaj przyjeżdżać!

A jakie wrażenia z pierwszego koncertu w Rybniku? Jako nastolatka uczestniczyłaś w festiwalach jazzowych w Rybniku jako widz. Teraz stanęłaś po drugiej stronie!
Było wspaniale! Zostaliśmy bardzo ciepło przyjęci. Dla mnie najważniejsze chyba było, że moja babcia Helena mogła po raz pierwszy zobaczyć mnie na żywo. Ma 86 lat. W czasie wojny kończyła konserwatorium, uczyła się gry na skrzypcach. Zaczęła też studia wokalne na Akademii Muzycznej w Katowicach.

To po niej odziedziczyłaś talent?
Tak, ale nie tylko! Tata Arkadiusz i jego siostry również śpiewają. Mój ojciec już od 35 lat prowadzi swój zespół Omen. Koncertował sporo m.in. w Finlandii, Norwegii, grał w legendarnym warszawskim klubie Czarny Kot, na dancingach w całym regionie. Grupa to tzw. cover band, zespół grający przeboje w swoich wersjach. Ta tradycja muzyczna przechodzi z pokolenia na pokolenie. Mój pradziadek był skrzypkiem.

Kiedy znowu usłyszymy cię w Polsce?
Nie mam pojęcia. Bardzo chciałabym znowu przyjechać do Polski na jakiś koncert. Będzie to możliwe najwcześniej dopiero w 2011 roku. Może na jeden z kolejnych Silesianów przywiozę Brazylijczyków?


Muzyczne tradycje
Gabriela Kozyra pochodzi z rodziny o tradycjach muzycznych. Śpiewała w różnych formacjach. Od 15 roku życia fascynuje ją jazz. Jest absolwentką haskiego Konserwatorium Królewskiego i rotterdamskiego Konserwatorium Codarts. Koncertuje w Holandii, Belgii a także w Brazylii. Wystąpiła na Jazz International Rotterdam Festival i na North Sea Jazz Festival. W kwietniu 2009 roku otrzymała stypendium prestiżowej organizacji sponsorującej najbardziej utalentowanych artystów, Prins Bernhard Cultuurfonds (Fundacja Kultury Księcia Bernarda). Na Silesian Jazz Meeting wykonała program „Uma Gringa Canta Guinga, czyli Gabriela Kozyra śpiewa Guingę”. Guinga to brazylijski kompozytor i poeta. Jego prawdziwe imię brzmi Carlos Althier de Souza Lemos Escobar. (adr)

Komentarze

Dodaj komentarz