Rozdzielnia napięcia poszła z dymem
Co najmniej 300 tys. złotych strat poniosła firma Vattenfall w sobotnim pożarze rozdzielni na terenie byłej kopalni Dębieńsko przy ulicy 3 Maja.
Z dymem poszły transformator i ława kablowa, a do tego przez ponad półtorej godziny nie było prądu w Koksowni Dębieńsko. Ogień pojawił się około godz. 14.20 właśnie w rozdzielni prądu. Strażaków zawiadomili okoliczni mieszkańcy. Kiedy ogniomistrzowie zjawili się na miejscu, transformator stał w płomieniach, a w odległości około 50 metrów od niego, na terenie innej firmy, płonęła ława kablowa z kablami głównego zasilania. Praktycznie nie było już czego ratować. 22 strażaków z Komendy Miejskiej PSP w Rybniku oraz ochotników z Czerwionki, Dębieńska Wielkiego i Leszczyn rzuciło się do gaszenia ognia, który mógł rozprzestrzenić się jeszcze bardziej.
– Transformator i ławę trzeba było gasić za pomocą proszku gaśniczego. Ponieważ w koksowni nie było prądu, trzeba było dodatkowo uruchomić trzy palniki, których zadaniem było wypalenie nadmiaru gazu koksowniczego. To spowodowało bardzo duże zadymienie na terenie przedsiębiorstw – mówi mł. bryg. Bogusław Łabędzki, rzecznik rybnickiej PSP. Kiedy strażacy uporali się z ogniem, musieli zabezpieczyć pogorzeliska, sprawdzić i przewietrzyć hale, pomieszczenia warsztatowe oraz magazyny. Jak mówi Bogusław Łabędzki, pożar nie był sprawką podpalacza. – Prawdopodobną przyczyną była wada urządzeń i instalacji elektrycznych – wyjaśnia.
Płomienie doszczętnie strawiły transformator oraz rozdzielnię napięcia. Straty wstępnie oszacowano na 300 tys. zł. – Kiedy nasze służby sprawdzą uszkodzenia, może niestety okazać się, że są znacznie większe – mówi Łukasz Zimnoch, rzecznik Vattenfalla.

Komentarze

Dodaj komentarz