Każda planowa operacja naraża rybnicki szpital na straty / Wacław Troszka
Każda planowa operacja naraża rybnicki szpital na straty / Wacław Troszka
Drastycznie mały kontrakt pozwala chirurgom naczyniowym z WSS nr 3 ratować, ale już nie leczyć. Miał być rozwój tej specjalności, a jest regres – mówi Tomasz Zejer, dyrektor szpitala.
W ubiegłym roku w ramach chirurgii ogólnej Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznym nr 3 w Rybniku uruchomiono pododdział naczyniowy. Jest tu sprzęt, są też doświadczeni specjaliści. Cóż z tego, skoro nie mogą operować, jeśli nie chcą narażać szpitala na straty. – Miał być rozwój tej specjalności, a jest regres – komentuje dyrektor Tomasz Zejer. Ordynator Bolesław Oleś zwraca uwagę, że kontrakt jest mniejszy niż w ubiegłym roku, a już wtedy został przekroczony o 200 proc.(!) NFZ zapłacił tylko za część tych tzw. nadwykonań. – Pieniądze z kontraktu pozwalają nam na leczenie operacyjne jednego pacjenta w tygodniu. Na dobrą sprawę nie starcza ich nawet na zabezpieczenie nagłych przypadków, a przecież pełnimy ostry dyżur dla Rybnika i powiatu ziemskiego – dodaje ordynator.
W tej sytuacji lekarze operują tylko w przypadkach zagrożenia życia bądź amputacji kończyn. Chorych planowych już nie leczą. Od sierpnia nie wykonują też zabiegów z wykorzystaniem mniej inwazyjnej i bezpieczniejszej tzw. metody endowaskularnej. W styczniu przeprowadzili ostatnie dwa, wyczerpując resztki drogich stentów. – Tymczasem wystarczy pół roku zaniechania, a metoda nie jest już przydatna, więc pacjentowi pozostaje tradycyjny zabieg – mówi doktor Oleś. – Jeśli kontrakt nie zostanie zwiększony, istnieje ryzyko zamknięcia pododdziału ze względu na brak gwarancji odpowiedniej jakości usług medycznych. To rzemiosło wymaga praktyki i powtarzalności, o które jest trudno, gdy zabiegi wykonuje się sporadycznie – mówi doc. dr hab. Wacław Kuczmik, konsultant wojewódzki ds. chirurgii naczyniowej.
Oddział śląski NFZ otrzymał o 200 mln zł mniej niż w ubiegłym roku. Tak mówi jego rzecznik prasowy Jacek Kopocz. – Przede wszystkim zapewniliśmy pełne kontrakty dla oddziałów położniczych, ratowniczych czy kardiologicznych. W konsekwencji oddziały, gdzie nie wykonuje się tylu procedur ratujących życie, mają kontrakty znacznie niższe. To matematyka ratująca życie. Dyrektorzy 99 dużych szpitali w naszym województwie wiedzą, że klucz, według którego dzielono pieniądze, był dla wszystkich taki sam. Gdy jednak tylko pojawią się dodatkowe pieniądze, będziemy renegocjowali kontrakty tych niedofinansowanych oddziałów – zapewnia Jacek Kopocz. Najbliższe ośrodki chirurgii naczyniowej znajdują się w Tychach, Bytomiu i w Katowicach Ochojcu, ale też są niedoinwestowane.
4

Komentarze

  • Terrestre Peregrino Jest wszystkiemu zadość. 14 lutego 2010 10:47 Zgodnie z wolą Władz z góry, Jest wszystkiemu zadość. " Obiecanki cycanki " , A głupiemu radość. Szkoda tylko, w tym wszystkim, Doktora Zejera, Bo to On, pierwszy z góry, Huk gromów odbiera. Zaś ten co być winien, Za to spotwarzany, W Barbakanie dla VIP-ów, Cało jest chowany. Wniosek z tego jest taki : " Chcąc załatwić sprawę, Trza przypuścić, jak Orda, Szarżę na Warszawę.
  • pacjent mają cie w du... 13 lutego 2010 14:10wojsko okupacyjne w ąfganistanie kosztuje najemnikom trzeba płacić!
  • pacjentka wstyd 11 lutego 2010 20:40wstyd i jeszcze raz wstyd...
  • wincenty Oto Polska właśnie 11 lutego 2010 14:21To jest tak - otwieramy oddział, sprowadzamy lekarzy, chwalimy się eleganckim sprzętem. A pół roku później odbieramy kasę na zabiegi, lekarzy zachęcamy do przeprowadzki do innych szpitali. W tym kraju normalnie nigdy nie było, ale miałem nadzieję przynajmniej że będzie. Widać nic z tego...

Dodaj komentarz