W ostatniej kwarcie rybniczanki były bezradne wobec pomysłowo grających koszykarek z Torunia / Wacław Troszka
W ostatniej kwarcie rybniczanki były bezradne wobec pomysłowo grających koszykarek z Torunia / Wacław Troszka
Koszykarki Uteksu ROW Rybnik dokonały rzadko spotykanego wyczynu. Przegrały mecz z Energą Toruń, mimo że do przerwy prowadziły różnicą 16 punktów.
Trudno określić to, co wydarzyło się w hali w Pawłowicach. Koncertowo grające rybniczanki w drugiej części meczu zostały kompletnie zastopowane.
Mecz z Energą Toruń miał dla ekipy Uteksu ROW Rybnik kolosalne znaczenie. Praktycznie już w niedzielę podopieczne trenera Mirosława Orczyka mogły zapewnić sobie upragnione ósme miejsce w ligowej tabeli. Warunkiem jednak było zwycięstwo w meczu z drużyną z grodu Kopernika. Gdyby spotkanie to trwało 20 minut, to już teraz koszykarki Uteksu mogłyby mówić o zrealizowaniu planu na ten sezon. Zwłaszcza druga kwarta, wygrana różnicą 13 punktów, była w ich wykonaniu rewelacyjna. Nie do zatrzymania była Katarzyna Krężel, która w pierwszej części meczu zdobyła 20 punktów. O cztery oczka mniej rzuciła w tej fazie meczu Devanei Hampton. Schodzące na przerwę rybniczanki pożegnały oklaski kibiców.
Okazało się, że były one przedwczesne. Po zmianie stron gospodynie zupełnie straciły koncept gry. Tymczasem torunianki rzuciły się do odrabiania strat. W szeregi rybnickiego zespołu wdarła się nerwowość. Martyna Koc zaczęła dyskutować z sędziami.
– Martynka! Kluczyk ci przyniosę! – krzyknęła w pewnym momencie do niej Monika Sibora, wskazując jednocześnie na usta.
Po jej rzucie za trzy punkty rybnicki zespół przed ostatnią kwartą prowadził różnicą 12 punktów i nic nie zapowiadało wygranej drużyny z Torunia. Niestety. Katem rybniczanek okazała się Charity Nwaamaka Egenti. 25-letnia amerykańska środkowa w ostatniej odsłonie zdobyła 14 punktów z rzędu dla drużyny Energii. Trafiała spod kosza, rzucała za trzy punkty, a w dodatku zbierała piłki pod własną tablicą.
– W pierwszej połowie grałyśmy, mogę tak powiedzieć, doskonale. Dobra obrona i dobra ofensywa. Po przerwie nie potrafiliśmy zatrzymać zawodniczek podkoszowych z Torunia. Do tego doszła słaba skuteczność w ataku. To zaowocowało tym, że straciłyśmy przewagę, którą wypracowałyśmy w pierwszych dwudziestu minutach – mówiła po meczu Katarzyna Krężel.

UTEX ROW RYBNIK – ENERGA TORUŃ 68:75 (20:17, 25:12, 14:18, 9:28)
Utex: Krężel 22, Hampton 19, Koc 11, Boddie 9, Sibora 5, Jaroszewicz 2, Bell 0.


Zdaniem trenerów:

Elmedin Omanic (Energa):
Moim zdaniem to był bardzo dobry mecz dla kibiców. Rybnik zagrał bardzo dobrze w pierwszej połowie, my w drugiej. Bardzo dobrze dziś zagrała Kasia Krężel. Ćwiczyliśmy kilka dni obronę, jak ją zatrzymać. Zadziałała dopiero w drugiej połowie, kiedy to zdobyła dwa punkty. To samo z Hampton. Powstrzymanie tych zawodniczek było kluczem do dzisiejszego zwycięstwa. Utex walczył 20 minut, potem zabrakło im sił. Jestem bardzo zadowolony, nawet nie z wygranej, ale z faktu, że dziewczyny odrobiły 16 punktów starty z pierwszej połowy. To duże wydarzenie.

Mirosław Orczyk (ROW):
Graliśmy bardzo dobrze 25 minut. Ale nie może być inaczej, skoro we wtorek trenowaliśmy w siedem osób, tak samo w środę. W piątek udaje się zebrać dwie osoby więcej, a w sobotę nie mamy hali. Zespół z Torunia ma 14 graczy i może trenować warianty, jakie chce. My nie mamy takich możliwości. Musimy sztukować i liczyć, że jakoś się uda. Nikita Bell wczoraj dostała jeszcze zastrzyki. Ma problemy ze ścięgnem Achillesa, dlatego też nie chciałem ryzykować jej zdrowia. Szkoda pudeł z rzutów wolnych i sytuacji, gdzie w obronie zbieramy piłkę i jakimś dziwnym trafem ją tracimy. Przegraliśmy wszystkie niczyje piłki.
1

Komentarze

  • ZXG W TEREN 11 lutego 2010 15:55Nie wystarczy trenować na samej hali.Trzeba wyjść w tz.teren i biegać ..Bez tego ani rusz w wielkim sporcie.Trzymanie dziewcząt pod kloszem nic nie da.

Dodaj komentarz