Marcin Wika, niegdyś gracz jastrzębskiej drużny, teraz poprowadził Resovię do zwycięstwa nad ekipą trenera Santilliego / Wacław Troszka
Marcin Wika, niegdyś gracz jastrzębskiej drużny, teraz poprowadził Resovię do zwycięstwa nad ekipą trenera Santilliego / Wacław Troszka
Ligowy mecz pomiędzy Jastrzębskim Węglem a Asseco Resovią Rzeszów określany była jako rewanż za finał Pucharu Polski. W porównaniu ze spotkaniem sprzed dwóch tygodni trenerzy obu drużyn nie dokonali żadnych korekt w wyjściowych szóstkach. Jastrzębianie zagrali z Igorem Yudinem na ataku. Australijczyk spisywał się bardzo dobrze. Stąd okazji do zaprezentowania swoich umiejętności nie miał tym razem Pedro Azenha.
W pierwszym secie kibicom Jastrzębskiego Węgla zadrżały serca po akcji tuż przed drugą przerwą techniczną. Z powodu skręcenia stawu skokowego boisko musiał opuścić Paweł Abramow. Zastąpił go Marek Novotny. Szybko okazało się jednak, że kontuzja lidera zespołu gospodarzy nie jest na tyle groźna, by nie mógł on kontynuować gry. Abramow wrócił na parkiet przy stanie 19:20. Rosjanin potwierdził po raz kolejny, że jest prawdziwym twardzielem i grał do końca meczu. Po jego zakończeniu wylądował na łóżku masażysty z kostką obłożoną kilkoma warstwami lodu.
Niestety, Abramow nie zdołał tym razem zapewnić zwycięstwa swojej drużynie. Głównym elementem, który zaważył na końcowym wyniku, była przede wszystkim zagrywka. Gracze Resovii zaryzykowali i, mimo iż hala w Boryni nie jest dla nich wygodnym obiektem, tym razem ich silne serwisy okazały się decydujące. Tylko w drugim secie jastrzębianie zdołali narzucić swój styl gry. To od razu przyniosło spodziewane efekty. Niestety, tego dnia ekipę Jastrzębskiego Węgla stać było tylko na wygranie jednej partii.
– Patrząc na tabelę, to musimy wygrywać teraz wszystkie spotkania. Każde spotkanie jest tak samo ważne, w tabeli robi się bardzo ciasno. A wiadomo, że im wyższa pozycja, tym łatwiej będzie później w play-off – mówi Patryk Czarnowski, środkowy Jastrzębskiego Węgla.
Teraz drużynę Jastrzębskiego Węgla czekają dwa mecze wyjazdowe. Za tydzień kolejki PlusLigi nie będzie, bo w Warszawie odbędzie się spotkanie gwiazd polskiej ekstraklasy. Powołania na ten mecz otrzymało dwóch graczy jastrzębskiej drużyny – Paweł Abramow i Grzegorz Łomacz. 20 lutego jastrzębianie zagrają w Wieluniu z Pamapolem, a tydzień później w Kędzierzynie-Koźlu z ZAKSĄ. W hali w Szerokiej zobaczyć ich można będzie dopiero 6 marca, kiedy to podejmować będą AZS Częstochowa.

JASTRZĘBSKI WĘGIEL – ASSECO RESOVIA RZESZÓW 1:3 (21:25, 25:21, 22:25, 19:25)
Jastrzębski Węgiel: Łomacz, Hardy, Czarnowski, Yudin, Abramow, Nowik, Rusek (libero) – Novotny, Master,Pęcherz, Szczygieł.


Zdaniem trenerów:
Ljubomir Travica (Resovia):
Dla nas najważniejsze było zdobycie maksymalnej liczby punktów. Do samego końca prezentowaliśmy się bardzo dobrze i powróciliśmy do naszej normalnej dyspozycji. Mecz ligowy różni się od pucharowego czy play-off. To całkiem coś innego. Dla nas ważne jest to, aby zająć jak najlepsze miejsce przed decydującą fazą. Graliśmy jako drużyna i popełnialiśmy mało błędów.

Roberto Santilli (Jastrzębski Węgiel):
Różnicę było widać przede wszystkim w elemencie zagrywki. Mieliśmy dużo problemów, a naszym celem jest powrót do formy, której obecnie brakuje. To jest jednak normalne, bo my nie mamy maszyn, tylko ludzi. Jest niemożliwe utrzymywanie wysokiej formy przez cały sezon. Musimy zadbać o jak najlepszy układ w tabeli, bo to będzie miało znaczenie przed play-offami.

Komentarze

Dodaj komentarz