Prawo do lokalu socjalnego w familokach przyznawane jest na dwa lata / Wacław Troszka
Prawo do lokalu socjalnego w familokach przyznawane jest na dwa lata / Wacław Troszka
Niektórzy martwią się, czy ubodzy lokatorzy, którzy zamieszkają w nich tymczasowo, będą o nie dbać.
Do naszej redakcji dotarł list w tej sprawie. Renata Sikora pisze: Zabytkowe familoki w Niedobczycach przy ul. Andersa, wyremontowane prze miasto i Unię Europejską, staną się kolejną ruiną. Nie ma tam stałych zameldowań, tylko na dwa, trzy lata. Nikt o takie mieszkanie nie będzie dbał, bo w imię czego? Osoby, które podjęły takie decyzje, wyrzucają pieniądze do kosza. Czy miasto na to stać? Ciekawe, kto po dziesięciu latach znowu je wyremontuje i za co?
– To nie kwestia naszych lepszych lub gorszych pomysłów, ale rozwiązań ustawowych – odpowiada Danuta Kolasińska, dyrektor miejskiego Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej – Zgodnie z zapisami ustawy O ochronie praw lokatorów, taki lokal socjalny może być przyznany wyłącznie na czas oznaczony. Uchwała rady miasta z czerwca 2008 roku precyzuje, że jest to okres dwóch lat.
Cztery familoki przy ul. Andersa (po sześć mieszkań w każdym) gruntownie odnowiono i docieplono z wykorzystaniem dotacji Banku Gospodarstwa Krajowego, która pokryła 30 proc. kosztów inwestycji. Warunkiem jej otrzymania, jak wyjaśnia dyrektor Kolasińska, było jednak urządzenie tam wyłącznie lokali socjalnych. Po upływie dwuletniego okresu zameldowania ich lokatorzy mogą jednak złożyć wniosek o przedłużenie tego okresu. Jeśli ich sytuacja finansowa się nie poprawiła, nadal będą mogli tam mieszkać. W praktyce tylko niewielki odsetek lokatorów, ze względu na poprawę swojej sytuacji, musi się stamtąd wyprowadzić.
Szefowa ZGM-u jest przekonana, że to, czy lokator dba o mieszkanie, czy też nie, zależy od jego wychowania i przyzwyczajeń, a nie od sytuacji materialnej. Zapewnia, że zasiedlając odnowione mieszkania przy ul. Andersa w Niedobczycach i przy ul. Ogrodowskiego w Paruszowcu Piaskach, przyznawano je przede wszystkim rodzinom z dziećmi.
– Wyszliśmy z założenia, że rodziny takie właśnie ze względu na dzieci będą dbały o mieszkania – mówi Danuta Kolasińska.
Okazuje się do najpoważniejszych aktów wandalizmu dochodzi nie w lokalach socjalnych, tylko w komunalnych. Na przestrzeni lat odnotowano szokujące przypadki porąbania na opał drzwi i podłóg! W innym przypadku lokator zdemontował wszystkie znajdujące się w mieszkaniu grzejniki i spieniężył je w skupie złomu! W lokalach socjalnych przy Andersa czy Ogrodowskiego podobnych przypadków nie odnotowano.
– Zniszczenia, które się zdarzają, to nie efekt wandalizmu, ale raczej zaniedbań bądź nieumiejętnego użytkowania. Jeśli ktoś całe życie mieszkał w bloku z centralnym ogrzewaniem, a teraz trafił do lokalu z piecem węglowym, to różne rzeczy mogą się zdarzyć – komentuje Danuta Kolasińska, szefowa ZGM-u.

Komentarze

Dodaj komentarz