Gdy zamykaliśmy to wydanie „Nowin”, radni przygotowywali się do sesji. Na zdjęciu Adam Wawoczny i jego klubowy kolega Jan Widenka
Gdy zamykaliśmy to wydanie „Nowin”, radni przygotowywali się do sesji. Na zdjęciu Adam Wawoczny i jego klubowy kolega Jan Widenka
Głosowanie, niezależnie od wyniku, nie będzie już jednak miało wpływu na skład rady gminy, w której do nowych wyborów będzie zasiadało 13 osób. Postępowanie części lyseckich radnych, choć nie naruszało prawa, odbiło się szerokim echem. Wygląda bowiem na to, że mający większość członkowie Ruchu Autonomii Śląska celowo odwlekali głosowanie nad wygaśnięciem mandatów, żeby nie dopuścić do wyborów uzupełniających (termin ich ogłoszenia mijał 10 marca) i zapewnić sobie władzę.
A że zdaniem innych posłużyli się radnym nieżyjącym i radnym z wyrokiem? – Nie chcę zbijać kapitału politycznego na podobnych absurdach, ale walczę o resztki rozsądku w tej radzie, bo jest mi wstyd za kolegów – stwierdził Adam Wawoczny, radny ze Stowarzyszenia Sumina na rzecz Odnowy i Rozwoju Górnego Śląska. Na wniosek tego ugrupowania 4 marca zwołano nadzwyczajną sesję w sprawie wygaśnięcia mandatów obu radnych RAŚl, żeby zdążyć jeszcze do 10 marca. – Niestety, projekty nie uzyskały poparcia większości i muszą być głosowane jeszcze raz – powiedziała nam Iwona Andruszkiewicz, dyrektor biura nadzoru prawnego wojewody. Tymczasem Adam Wawoczny twierdzi, że na sesjach wciąż dochodzi do paradoksów. Opozycja wiele razy wnosiła o usunięcie byłego przewodniczącego, który od grudnia ma prawomocny wyrok, ale nie chciał ustąpić.
– Teraz rządzący podpierają się argumentem, że wybory uzupełniające pociągnęłyby za sobą dodatkowe koszty. To absurd! Jak proponowaliśmy pakiet oszczędnościowy poprzez obcięcie o połowę diet radnych na rok, to nawet słyszeć o tym nie chcieli – dodaje radny Wawoczny. Nie ma wątpliwości, że władza ustawodawcza i wykonawcza w gminie skupia się w ręku jednego ugrupowania, czyli RAŚl, a tak naprawdę wójta, który wszystkim steruje. Co na to wójt Grzegorz Gryt? – Staram się, żeby gmina rozwijała się równomiernie. Jeśli ktoś odbiera to jako sterowanie, to mogę tylko uznać, że w pozytywnym znaczeniu. Co do opozycji uważam, że nikt rozsądny nie startowałby z ramienia tego ugrupowania. Mieszkańcy Dzimierza czy Bogunic dobrze wiedzą, o czym mówię. Właśnie ci radni byli ciągle przeciwni inwestycjom czy budowie chodnika w tych sołectwach – twierdzi wójt.
Jego zdaniem, to opozycja nie uszanowała pamięci zmarłego radnego. – Nie należy zapominać, że zmarł nagle, 31 stycznia, niespełna 40 godzin po burzliwej sesji. A na dzień, w którym odprawiono mszę trzydziestodniową po jego śmierci, radni ze stowarzyszenia wystąpili o zwołanie sesji nadzwyczajnej. Uważam, że to urąga pamięci zmarłego, tym bardziej że wcześniej wnioskodawcy w ogóle nie chcieli lutowej sesji, bo planowali wyjazdy na narty – oburza się wójt. Jak mówi, jeszcze w styczniu ustalono w kuluarach, żeby nad projektem uchwały o wygaśnięciu mandatu (wtedy jeszcze chodziło tylko o radnego z prawomocnym wyrokiem) głosować na sesji marcowej.
1

Komentarze

  • Terrestre Peregrino Zmieniać....nie trzeba. 21 marca 2010 07:37 Przez radnego taka funkcja może być pełniona, Jeśli radny był wyznawcą proroka Mormona. On po śmierci ma estymę i mir przebogaty, A pokrewni żyją suto z należnej wypłaty. Do mormońskich reguł, w Lyskach, ratusz się stosuje, Bo od stycznia składu Rady zmienić nie próbuje. Znieniać Rady, gdy ktoś umrze, nie trzeba koniecznie, W Mormoniźmie taką funkcję umrzyk pełni wiecznie.

Dodaj komentarz