Oddział wewnętrzny drugi na razie mieści się w odrębnym małym budynku. Do szpitala jest stąd około kilometra / Dominik Gajda
Oddział wewnętrzny drugi na razie mieści się w odrębnym małym budynku. Do szpitala jest stąd około kilometra / Dominik Gajda
Czy jeden oddział może funkcjonować z dala od głównej siedziby szpitala? Bez bazy diagnostycznej, bez możliwości szybkiej konsultacji z innymi specjalistami? Dyrekcja Zakładu Opieki Zdrowotnej w Wodzisławiu i władze starostwa uważają, że nie. Oddział wewnętrzny drugi, który mieści się w sąsiedztwie nieistniejącej już starej lecznicy, ma dołączyć do pozostałych oddziałów. Będzie taniej i bezpieczniej dla pacjentów – przekonują zwolennicy zmian. Decydujący głos należy teraz do radnych powiatowych. To oni zdecydują, czy przeznaczą 1 mln zł na konieczną adaptację pomieszczeń. Sesja odbędzie się jutro, 25 marca.
– Jeśli ten plan się powiedzie, to będzie duży sukces organizacyjny, który przy małych nakładach zapewni pacjentom większe bezpieczeństwo. Jeśli radni nie poprą projektu, niestety skażą oddział na zamknięcie – uważa Henryk Wojtaszek, dyrektor ZOZ-u. Oddział wewnętrzny drugi przeniesie się na miejsce oddziału pediatrycznego, który z kolei przeprowadzi się do pomieszczeń po pracowni diagnostyki laboratoryjnej. Laboratorium poprowadzi warszawska spółka Alab, która wygrała przetarg. Dyrekcja, która ustąpi jej miejsca, będzie miała nową siedzibę w pomieszczeniach po poradni terapii uzależnień. Jest to pierwszy etap restrukturyzacji. Na miejsce interny drugiej ma przenieść się urząd pracy.
W pierwszej chwili plany reorganizacji wzbudziły protest. Padł zarzut, że w błoto pójdą pieniądze przeznaczone na wcześniejsze remonty. – Pochodziły one od sponsorów. Szczerze mówiąc, wolałbym do tego nie wracać, bo mamy z tego powodu więcej kłopotów niż pożytku. Wykonana tu praca nie pójdzie jednak na marne, bo każdy remont podnosi wartość nieruchomości – dodaje szef ZOZ-u. Niestety, na bok idą sentymenty, kiedy toczy się walka o byt. Jak wylicza dyrektor Wojtaszek, utrzymanie drugiej interny poza główną siedzibą generuje spore koszty. Transport chorych na badania, transport jedzenia, oddzielna kotłownia, agregat prądotwórczy rocznie pochłaniają około 250 tys. zł.
– Poza tym gdyby oddział się nie przeniósł, trzeba by wymienić agregat, zmodernizować rozdzielnię elektryczną i hydrofornię, podjazd dla niepełnosprawnych, budynki kotłowni i tlenowni. Potrzeba by na to około 300 tys. zł, których nie mamy – przedstawia rachunki dyrektor. Zapewnia, że włos z głowy nikomu nie spadnie. Wprawdzie plan zakłada redukcję łóżek, ale nie redukcję etatów, aczkolwiek lekarze martwią się planami ograniczenia liczby łóżek. – W czasie dwóch ostatnich ostrych dyżurów przyjęliśmy 28 pacjentów. Co się stanie, jeśli zamiast 50 łóżek będziemy mieli tylko 32? – zastanawia się Jacek Kabut, pełniący obowiązki ordynatora oddziału wewnętrznego drugiego.
W podobnym tonie wypowiada się Wojciech Adamaszek, ordynator oddziału pediatrycznego. – W nowym miejscu i po zmianach może zabraknąć miejsca dla rodziców, którzy zostają z chorymi dziećmi na oddziale – podkreśla ordynator. Dyrektor Wojtaszek zapewnia, że projekt restrukturyzacji opracowano w oparciu m.in. o dwa audyty, które przeprowadziły firmy zewnętrzne. – W tym wszystkim chodzi o trzy rzeczy: o uratowanie oddziału, zachowanie miejsc pracy i racjonalne gospodarowanie tymi skromnymi środkami, które mamy – wyjaśnia. 2008 rok wodzisławski szpital zakończył z zyskiem 1 mln 630 tys. zł. Ubiegły rok zamknął na minusie. Dług wyniósł 2 mln 82 tys. zł.
1

Komentarze

  • zorientowany nowa kotłownia i solary 20 kwietnia 2010 13:25Zmodernizowano za grube publiczne pieniądze kotłownię, wybudowano solary. Ciekawe po co urzędnikom Urzędu Pracy tak dużo ciepłej wody z solarów. Jakby tego było mało to Powiat zafundował sobie w sąsiednim budynku jeszcze jedną nową kotłownię. I ktoś tu mówi o planowaniu!?

Dodaj komentarz