Włodzimierz W. ma zarzuty korupcyjne – tłumaczył dziennikarzom prokurator Sebastian Rom / Dominik Gajda
Włodzimierz W. ma zarzuty korupcyjne – tłumaczył dziennikarzom prokurator Sebastian Rom / Dominik Gajda
W piątek w Sądzie Rejonowym w Jastrzębiu miał się rozpocząć proces pułkownika Włodzimierza W., byłego dyrektora Zakładu Karnego w Szerokiej, dyrektora Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Katowicach, a wcześniej jego rzecznika prasowego. To pierwszy tak wysoki rangą funkcjonariusz służby więziennej oskarżony przed obliczem Temidy. Proces nie ruszył z powodu nieobecności dwóch oskarżonych, bo jeden właśnie wyszedł ze szpitala, drugi jest w Austrii. Sędzia pouczyła oskarżonych, że przebywanie za granicą nie zwalnia z obowiązku stawienia się na wokandzie i wyznaczyła nowy termin na 21 maja. Włodzimierz W. ma zarzuty korupcyjne.
– Dotyczą przyjmowania korzyści majątkowych w zamian za wydawanie pozytywnych decyzji dotyczących osadzonych – mówi prokurator Sebastian Rom. Owe decyzje to przede wszystkim wydawanie czasowych (do pięciu dni) zwolnień z zakładu karnego. Włodzimierz W. pomógł np. wyjechać na mecz piłkarzowi Górnika Ornontowice, chociaż w tym czasie nikt z więzienia nie mógł wyjść na przepustkę, bo trwała akurat papieska pielgrzymka! Pułkownik W. miał też brać łapówki za przyjęcie kogoś do pracy w służbie więziennej czy przeniesienie funkcjonariusza do innego ośrodka. Zarzuty dotyczą okresu od sierpnia 2005 do 2008 roku. Wtedy Włodzimierz W. najpierw był dyrektorem Zakładu Karnego w Jastrzębiu, a potem szefem śląskiej służby więziennej.
Zatrzymano go w 2008 roku. Akt oskarżenia trafił do sądu w marcu zeszłego roku. Teraz pułkownikowi grozi do ośmiu lat więzienia. Odpowiada z wolnej stopy. Zastosowano wobec niego poręczenie majątkowe oraz zakaz opuszczania kraju, którego uchylenia chcieli w piątek obrońcy. Sędzia poinformowała, że rozpatrzy ten wniosek po złożeniu wyjaśnień przez pana W. Wedle prokuratury Włodzimierz W. brał łapówki w różnej postaci. Raz była to gotówka, innym razem np.... bryczka czy telewizor, który miała kupić mu żona jednego z osadzonych. Na liście korzyści są jeszcze m.in. dziesięć butelek alkoholu, kosmetyki oraz... rynny. Osadzeni mieli też wykonywać prace budowlane na terenie posesji oskarżonego.
Włodzimierz W. nie przyznał się do winy. W piątek, za radą adwokata, nie chciał komentować sprawy. – Trzeba było mnie pytać, kiedy byłem zatrzymywany – rzucił tylko do dziennikarzy. Akt oskarżenia obejmuje jeszcze dziewięć osób. To m.in. lekarz, który wydawał korzystne zaświadczenia, osadzeni, a także pracownica urzędu stanu cywilnego, która wystawiała duplikaty aktów zgonu. Więźniowie dołączali je do próśb o przepustkę. Na ławie oskarżonych zasiądzie też funkcjonariusza służby więziennej niższej rangi, który woził więźniów do prac budowlanych przy domu pułkownika W.
1

Komentarze

  • adam dlaczego 01 kwietnia 2010 15:43 komu podskoczył że go postraszyli

Dodaj komentarz