Jak po takiej tragedii możemy żyć?
Może ta tragedia to taki krzyk skierowany do nas. Żebyśmy się zjednoczyli, nie kłócili, byli razem. Ci, którzy zginęli, mówią do nas: zjednoczcie się, my też jesteśmy już zjednoczeni. Chociaż byliśmy z różnych opcji, teraz jesteśmy jednym. No i módlmy się. Oni też za nas się modlą. Tyle że po drugiej stronie.
Nie wszyscy mieli okazję osobiście poznać tych, którzy zginęli. Ksiądz prałat gościł w kościele Na Górce prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Tak, był związany z naszą parafią. Spotykaliśmy się wiele razy. Był u nas i jako kandydat na prezydenta, i później już jako prezydent Najjaśniejszej Rzeczpospolitej. Widywaliśmy się też na uroczystościach pod pomnikiem Porozumienia Jastrzębskiego. To on w zeszłym roku wypowiedział te słowa, na które na Śląsku czekaliśmy wszyscy przez trzydzieści lat.
Jakie to słowa?
Że o zmianach, które dokonały się w Polsce, w Europie, na świecie zdecydował Śląsk. Bo w 1980 roku Wybrzeże już dwa tygodnie strajkowało. Władza nie ustąpiła. Co więcej, rozważała możliwość spacyfikowania tych protestów. Ugięła się dopiero przed górnikami, którzy przyłączyli się do protestu. Węgiel był podstawą polskiej gospodarki. Na probostwo parafii Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła przybył wicewojewoda Zdzisław Gorczyca, członek Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej ds. politycznych. Błagał, żebym jako duszpasterz robotników przekonał górników do rozmów z rządową komisją. Mówił, że już 49 kopalń strajkuje i że za kilka dni może stanąć cały przemysł węglowy. Elektrownie miały zapasy węgla tylko na trzy dni. Paraliż grozi całej gospodarce. Nie tylko polskiej. Gospodarka Polski oparta jest na węglu. Prosił, bym wpłynął na górników przez żony, dzieci...
Lech Kaczyński docenił górników. A jakim był człowiekiem?
Bardzo ciepłym, bardzo miłym, takim ludzkim, serdecznym. Miał w sobie dużo serdecznej dobroci. A przy tym był niezwykle skromny.
Komentarze