Dlaczego inwestycja, która ma uchronić przed powodzią 2,5 mln ludzi w górnym i środkowym biegu Odry, od Raciborza aż po Wrocław, wciąż jeszcze nie powstała? W środę marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, pełniący obowiązki prezydenta RP, określił tę sytuację jako swoistą patologię, a w piątek odwiedził nasz region. – Najwyższy czas z tym skończyć! Nie może być tak, że z powodu wszelakich blokad cierpi bezpieczeństwo wielu miejscowości, wsi, miasteczek i miast, i to nawet takich jak Wrocław – mówił, wizytując polder Buków. Chodziło mu o Racibórz Dolny i podobne obiekty hydrotechniczne, które mogą uchronić kraj przed wielką wodą. Ich powstanie może przyspieszyć specustawa o wywłaszczeniach pod budowę wałów, zbiorników retencyjnych itd.
– Dzisiaj nie ma bariery finansowej, bo mamy zagwarantowane kredyty z Europejskiego Banku Rozwoju. Nadal są za to problemy związane z dokończeniem procesu wykupu terenów od osób indywidualnych. Trzeba wprowadzić rozwiązania, ułatwiające wykup i uruchamiające inwestycje. Tak jak to zrobiliśmy niedawno z gruntami koniecznymi do budowy autostrad – tłumaczył marszałek Komorowski. W gminie Lubomia, która według projektu ma przeznaczyć na budowę Raciborza Dolnego aż 1065 ha, zawrzało. Problem ciągnie się całe wieki. Powrócił ze zdwojoną siłą po powodzi stulecia w 1997 roku, ale wtedy część mieszkańców wsi Nieboczowy postawiła nietypowy warunek: zażądała odtworzenia swojej wsi w innym miejscu. Protest społeczny ciągnął się latami, a donosiły o nim wszystkie media.
Dzisiaj Łucjan Wendelberger, sołtys Nieboczów, podkreśla, że brak zbiornika nie jest winą mieszkańców. – Ponad trzy lata temu zgodziliśmy się na przeprowadzkę i co? Nic się nie dzieje. Co zrobił Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gliwicach, jeśli chodzi o przeprowadzenie ludzi? Nie ma planu nowej wsi, nie ma nawet wycen. Wykupuje się tylko tych, którzy chcą się osobno przenieść. A my chcemy być razem i nie pozwolimy wykupić naszej własności za grosze – mówi Łucjan Wendelberger. Zarzuca RZGW, że robi wszystko, aby rozbić społeczność Nieboczów i zniechęcić ją do przeprowadzki w nowe miejsce. Rozwleka w czasie wszystkie formalności, żeby ludzie stracili cierpliwość. Andrzej Markowiak, zastępca dyrektora RZGW Gliwice ds. wdrażania projektu Zbiornik Racibórz Dolny, stanowczo temu zaprzecza.
– To nieprawda, że chcemy rozbić społeczność Nieboczów. Nie rozumiem jednak, czemu parę osób zrobiło sobie z tej formy protestu sposób na życie. Kilku ludzi wypowiada się za wszystkich, a proszę spytać tych, którzy już się wyprowadzili, czy są niezadowoleni. W Ligocie Tworkowskiej wykupiliśmy 44 domy, pozostały jeszcze cztery, w Nieboczowach 53, pozostało 86 – argumentuje. Czesław Burek, wójt Lubomi, nie czuje się winny tej sytuacji. Jego zdaniem gmina jest gotowa do zadania. Od trzech lat nie ma protestów, Stowarzyszenie na Rzecz Obrony przed Wysiedleniem Wsi Nieboczowy przekształciło się w Stowarzyszenie na Rzecz Przeniesienia i Rozwoju Wsi Nieboczowy. W lipcu ubiegłego roku mieszkańcy zadeklarowali chęć przeniesienia się w nowe miejsce, prosząc jednocześnie o wycenę nieruchomości przez rzeczoznawców powołanych przez obie strony.
– Od trzech miesięcy mamy nowy plan zagospodarowania przestrzennego dla nowej wsi Nowe Nieboczowy. Wszystkie dokumenty, oferty sprzedaży gruntów leżą w gminie. Nie wiem, o co chodzi inwestorowi. Czy potrzebuje specustawy, żeby zacząć w końcu działać? – pyta Czesław Burek. Czy zapowiadana specustawa przetnie wreszcie ten gordyjski węzeł, a zbiornik powstanie? Na to pytanie odpowiedzi nie zna nikt.
Komentarze