20025012
20025012


Tradycyjnie kioski skupione w wodzisławskim oddziale Ruchu zajmują czołowe lokaty. W I edycji konkursu 1. miejsce zajął kiosk z Wodzisławia przy ul. Kubsza, w II - 5. miejsce przypadło punktowi przy dworcu PKP w Rybniku, w III - 3. miejsce wywalczył salon prasowy w Wodzisławiu przy ul. ks. Konstancji, w V - na 2. pozycji uplasował się po raz wtóry kiosk przy PKP w Rybniku.W tegorocznej edycji do ścisłego finału zakwalifikował się punkt sprzedaży 8775 przy ul. Męczenników Oświęcimskich w Żorach. Jest on prowadzony przez Mieczysława Skorupę. Pomaga mu w tym żona Alicja, pracuje też synowa (obecnie na urlopie) oraz syn. To typowy rodzinny interes, może dlatego chwalą go sobie mieszkańcy i przyjezdni.- Małżonka z Ruchem związana jest od 15 lat, wcześniej bowiem prowadziła kiosk na osiedlu 700-lecia. Ja przez 18 lat pracowałem na kopalni Zofiówka. Od 10 lat zaś prowadzę ten kiosk przy dworcu PKP - mówi Mieczysław Skorupa.Jest czynny codziennie od godz. 5 do 19. Ani dolna, ani górna granica nie jest jednak u państwa Skorupów sztywna. Gazetę czy papierosy można u pani Alicji kupić już przed piątą, bo zwykle jest pół godziny przed otwarciem. A zamyka wtedy, gdy odejdzie ostatni klient. Najchodliwszym towarem są tu papierosy, gazety i słodycze. Ale jest też sporo chemii gospodarczej i kosmetyków, szeroki dział czasopism i kalendarzy, bilety autobusowe, baterie, kartki i znaczki. I podobno nieźle sprzedaje się tutaj nasz tytuł, czyli „Nowiny”.Kioski to ostatnie reduty handlu z duszą. Kioskarz to nie tylko ten, co handluje: to także powiernik, któremu można się wyżalić na bezduszną administrację czy pochwalić się postępami wnuczki w nauce. To ktoś, komu się można zwierzyć. Dlatego lubimy kupować w kiosku. Czy łatwo o takie zachowanie w Realu, Auchanie, MiniMalu czy Makro, zimnych, wielkich i bezdusznych?Tu wystarczy parę groszy w kieszeni, by wejść i coś kupić. Mieczysław Skorupa twierdzi, że po ilości i asortymencie zakupów można poznać, jak ludność gwałtownie ubożeje. Ot, choćby prenumeratorzy prasy. Jeszcze trzy-cztery lata temu prowadzono teczki dla stałych abonentów tytułów. Dziś nie ma już ani jednego prenumeratora, wszyscy zrezygnowali, gazety kupują okazjonalnie. Ale zdarzają się jeszcze tacy, którzy niezmiennie od lat przychodzą z rana o tej samej porze po jedną, jedyną gazetę.

Komentarze

Dodaj komentarz