Właściciel zabezpieczył budynek na tyle, żeby do środka nie wszedł żaden intruz / zbiory prywatne
Właściciel zabezpieczył budynek na tyle, żeby do środka nie wszedł żaden intruz / zbiory prywatne
Niestety nie wiadomo, kiedy zaniedbana kamienica przy ulicy Londzina zmieni wygląd. Na razie właściciel gromadzi kapitał. Przy ulicy Londzina w Raciborzu, w sąsiedztwie domu i apteki Piotra Klimy, wiceprzewodniczącego rady miasta, stoi kamienica mocno nadgryziona zębem czasu. – Wielu ludzi sądzi, że budynek należy do mnie. Niektórzy pytają wprost, kiedy go wreszcie wyremontuję, bo nie dość, że szpeci otoczenie, to jeszcze stwarza zagrożenie, a na mnie skupia się cała złość. Muszę tłumaczyć, że nic nie mogę, bo gmach jest własnością osoby prywatnej, która mieszka w Rybniku – stwierdza Piotr Klima, który w końcu nie wytrzymał i poruszył sprawę na ostatniej sesji, ale nie usłyszał niestety niczego pocieszającego. Prezydent Mirosław Lenk wyjaśnił bowiem, że gmina może jedynie prosić właścicieli o wykonanie stosownych prac.
Jeżeli obiekt grozi zawaleniem, do akcji wkracza nadzór budowlany. Tak też było w przypadku kamienicy, w której niegdyś schadzki urządzali bezdomni (raz wywołali nawet pożar), bawiły się również dzieci, ryzykując poważnymi obrażeniami. – Dziś po prostu wyburza się takie budynki – uważa radny Klima. Właściciel wziął się jednak za remont. Nieoficjalnie wiadomo, że rozebrał fragmenty ścian nośnych. W maju 2003 roku, ze względu na bezpośrednie zagrożenie katastrofą, powiatowy inspektorat nadzoru budowlanego zabronił mu dalszej modernizacji i zobowiązał do zabezpieczenia przed zawaleniem oraz wzmocnienia konstrukcji budynku. Właściciel zrealizował zalecenia.
Podczas ostatniej kontroli w listopadzie zeszłego roku nadzór budowlany znów jednak stwierdził nieprawidłowości. – We framugach okiennych były odłamki szyb, a na nadprożach tylnej ściany rysy, część nadproża nad prawym skrajnym oknem na pierwszym piętrze była oderwana, przemieszczały się stemple, do których przymocowano blachę od strony ulicy. W dodatku każdy mógł wejść do budynku przez tylne okna piwniczne i na parterze, a w środku brakowało balustrad – wylicza powiatowy inspektor nadzoru budowlanego Gabriel Kuczera. Gospodarza wezwano do niezwłocznego usunięcia nieprawidłowości, a on zamurował okna i ogrodził teren, żeby nie dostał się tam żaden intruz. Okazuje się też, że wcale nie zrezygnował z remontu kamienicy.
– Parter i pierwsze piętro chciałbym zaadaptować na lokale użytkowe. W budynku byłyby też mieszkania. Aktualnie szukam wspólnika, który podzieliłby się kosztami, więc prowadzę rozmowy z innymi biznesmenami – powiedział nam przedsiębiorca, który pragnie zachować anonimowość. Tymczasem nadzór budowlany wkrótce znów przyjrzy się kamienicy. Jeżeli stwierdzi jakiekolwiek nieprawidłowości, nie wyda zgody na dalsze prace. Na razie trudno powiedzieć, kiedy kamienica przestanie szpecić i stwarzać zagrożenie. Warto dodać, że zaniedbanych, a nawet rozpadających się ze starości domów jest w mieście znacznie więcej.
W oczy najbardziej rzucają się ruiny kamienicy przy ulicy Drewnianej, dawna siedziba PTTK na placu Wolności, gmach byłego Kolzamu przy ulicy Piaskowej (kiedyś kolejowy dom kultury), zrujnowane kamienice przy ulicy Rybnickiej (przed wiaduktem), kilka sąsiadujących kamienic przy ulicy Głubczyckiej (właściciel przebywa w Niemczech), budynek przy ulicy Sudeckiej niedaleko Zakładów Elektrod Węglowych, brzydkie, nie remontowane od lat elewacje domów przy reprezentacyjnej ulicy Chopina, ciąg parterowych pawilonów z lat 60. przy ulicy Bosackiej czy niszczejące kamienice wokół parkingu naprzeciw kościoła pw. św. Jana Chrzciciela w rejonie Ostroga.

Komentarze

Dodaj komentarz