Śmiecimy na potęgę
Dzikie wysypiska śmieci pojawiają się niczym grzyby po deszczu. I chociaż temat nie jest nowy, wydaje się, że tej wiosny mamy nieco inną sytuację. Wygląda bowiem na to, jakby ludzie po długiej zimie wymiatali ze swego otoczenia, co tylko się da, i wyrzucali, gdzie popadnie, byle uniknąć dodatkowych kosztów.
– Od stycznie tego roku wpłynęło do nas 13 zgłoszeń o dzikich wysypiskach śmieci, a takim mianem określamy wyłącznie tereny o dużym nagromadzeniu odpadów. Interwencje dotyczyły min. obszarów przy ulicach: Wrzosowa, Jagodowa, Stawowa, Robotnicza, Hotelowa, Żorska, Milenijna oraz Podmiejska. Kilka śmietników ujawnili nasi funkcjonariusze, o istnieniu innych zawiadomili nas instytucje bądź mieszkańcy. W ciągu tych kilku miesięcy tego roku ukaraliśmy już mandatami sześć osób, a 18 pouczyliśmy – informuje Dawid Błatoń, rzecznik straży miejskiej w Rybniku. Co gorsza, o mniejszych śmietniskach już nawet się nie wspomina, a są ich dziesiątki. Trzeba się mieć na baczności spacerując np. wokół zalewu Gzel oraz Zalewu Rybnickiego, w Czarnym Lesie, Rosochaczu, Księżaku i innych obszarach zielonych w Rybniku.
Z trawy wyglądają butelki, reklamówki i wielki wory pełne smrodliwych odpadów, gdzieniegdzie można się natknąć na kupki popiołu z pieców, a nawet gruzu. Straż miejska ostrzega, że za zaśmiecanie terenów publicznych funkcjonariusze mogą nałożyć mandat karny do 50 zł lub skierować wniosek do sądu rejonowego. Sprawcy utworzenia dzikiego wysypiska śmieci, który jest właścicielem prywatnej posesji, może dostać nawet 500 zł mandatu, bo w grę wchodzi nie tylko śmiecenie, ale także niewywiązywanie się z obowiązku selektywnego zbierania odpadów.

Komentarze

Dodaj komentarz