Zapadają się groby
Mieszkańcy obawiają się powtórki tragedii z 1997 roku, kiedy to na cmentarzu komunalnym przy ulicy Rudzkiej obsunęła się skarpa!
Jarosław Tokarczyk niepokoi się o losy części nekropolii, gdzie jest zbiorowa mogiła zmarłych, których groby znajdowały się na zniszczonej skarpie. – W pobliżu mam grób rodziców i regularnie tam chodzę. Teraz widzę, że teren w tej części cmentarza jest intensywnie podmywany i wiele grobów się zapada. Obok pojawiło się też bajoro – pisze w swoim liście Jarosław Tokarczyk. Andrzej Kozera, dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej, która zarządza nekropolią, uspokaja, że cmentarzowi przynajmniej na razie nic nie grozi. – Grunt, również w okolicach skarpy, jest stabilny. Tworząc zbiorową mogiłę i przygotowując miejsca pochówków w kolejnej kwaterze, ułożyliśmy sieć drenów, które odprowadzają wodę do specjalnej przepompowni – wyjaśnia Andrzej Kozera.
Zwraca uwagę na zachodzące na cmentarzu naturalne procesy będące następstwem kopania mogił. – Po zasypaniu każdego grobu następuje osiadanie świeżej ziemi, co trwa, i to długo. Nagrobki nie mają na ogół solidnych fundamentów, a ich obrys jest zazwyczaj mniejszy od obrysu grobu, więc trudno się dziwić, że czasem się zapadają. Najbardziej stabilne są murowane grobowce – mówi dyrektor Kozera. Zwraca również uwagę na coraz częstsze przypadki lekceważenia żelaznej niegdyś reguły, w myśl której kamienny nagrobek stawiano dopiero w rok po pogrzebie. – Są przypadki, że pomnik stawia się już trzy, cztery miesiące po pogrzebie. Nie wiadomo, po co ludzie tak się spieszą. Nie ma się co dziwić, że pomniki się zapadają. Tu pośpiech nie jest wskazany – mówią w administracji cmentarza.
Nas Czytelnik stawia też pytanie, czy zarząd cmentarza komunalnego pokryje ewentualne koszty naprawy zapadniętych czy popękanych pomników. – Nie możemy odpowiadać za zapadanie się pojedynczych grobów. Intensywne deszcze to w końcu zdarzenie losowe. Zainteresowani mogą ubezpieczyć nagrobki. W administracji można uzyskać ewentualne pomocne informacje na ten temat. To wszystko, co możemy zrobić – tłumaczy Andrzej Kozera.

Komentarze

Dodaj komentarz