Ronnie Jamroży (w środku) nie zdobył na rzeszowskim torze nawet jednego punktu. Odezwała się kontuzja / Wacław Troszka
Ronnie Jamroży (w środku) nie zdobył na rzeszowskim torze nawet jednego punktu. Odezwała się kontuzja / Wacław Troszka
Sympatycy rybnickiego żużla wciąż nie mają powodów do zadowolenia. W niedzielę RKM ROW Rybnik przegrał wyjazdowy mecz w Rzeszowie 31:59 i wciąż ma na swoim koncie tylko jedno ligowe zwycięstwo.
Najwyższa jak dotąd porażka rybniczan w tym roku nie jest niespodzianką. Przed tym meczem kibice „rekinów” nie mieli żadnych powodów do optymizmu. W Boże Ciało rzeszowska para Kuciapa – Okoniewski wywalczyła na torze w Toruniu srebro mistrzostw Polski par klubowych (rybniczanie odpadli w półfinale), a w sobotni wieczór Anglik Chris Harris, reprezentujący w tym sezonie klub z Rzeszowa, stanął na trzecim stopniu podium Grand Prix Danii w Kopenhadze, gdzie wygrał Hampel przed Tomaszem Gollobem.
O takich wynikach reprezentantów RKM można w tym sezonie jedynie pomarzyć. Na przedostatnim miejscu w GP Danii sklasyfikowano rybnickiego Duńczyka Nicolai Klindta; był tam rezerwowym i na torze pojawił się tylko raz.
Rybniczanie rozpoczęli niedzielny pojedynek od niespodzianki. Najpierw wspomniany Klindt pokonał w pierwszym wyścigu obcokrajowców Marmy Szweda Maksa i Anglika Harrisa (obaj w przeszłości jeździli kilka sezonów w Rybniku). Wyścig zakończył się jednak tylko remisem, bo Fin Kylmaekorpi był ostatni. W biegu drugim niespodziankę sprawili rybniccy juniorzy: bracia Rafał i Kamil Flegerowie wygrali podwójnie z juniorami Marmy Hadykówki Lampartem i Kretem. Po dwóch wyścigach RKM ROW prowadził więc 8:4. Niestety, były to tylko przysłowiowe „miłe złego początki”. Odpowiedź gospodarzy była jak bokserski nokaut – szybka i mocna; wygrali siedem kolejnych wyścigów, z czego pięć podwójnie. Po dziewięciu biegach Marma Hadykówka prowadziła już 37:17 i emocje się skończyły. Było po meczu. W całym spotkaniu rybniczanie zdołali wygrać indywidualnie tylko cztery wyścigi. Ani jednego punktu nie zdobył w Rzeszowie Ronnie Jamroży. Jedynym, który w ekipie RKM-u skutecznie walczył o punkty, był Daniel Nermark, w sześciu startach zdobył ich 12.
– Rywale byli bardzo szybcy. Nawet po dobrych startach nasi zawodnicy przegrywali dojazd do pierwszego łuku. Jamroży w pierwszym starcie walczył na łokcie z Okoniewskim i rozbolała go kontuzjowana wcześniej ręka. Po kolejnym biegu okazało się, że nie jest w stanie walczyć o punkty. Chcieliśmy ugrać więcej, ale się nie załamujemy. Z pięciu dotychczasowych meczów trzy jeździliśmy na wyjeździe. Wierzymy, że w końcu zaczniemy wygrywać – mówi Dariusz Momot, menedżer „rekinów”.
W najbliższą niedzielę, 13 czerwca, rybniczanie będą odrabiać ligowe zaległości i o godz. 18 w Gdańsku zmierzą się ze spadkowiczem z ekstraligi Lotosem. Niestety i w tym przypadku powodów do optymizmu praktycznie nie ma. Pracowity tydzień czeka rybnickich juniorów. Dziś, 9 czerwca, młodzieżowa drużyna RKM wystartuje w Częstochowie w pierwszym czwórmeczu młodzieżowych drużynowych mistrzostw Polski, natomiast w sobotę, 12 czerwca, trójka juniorów będzie walczyć w gorzowskim finale mistrzostw Polski par klubowych.

W innych meczach 9. kolejki: Gdańsk – Grudziądz 55:35; Daugavpils – Poznań 59:31; Miszkolc – Gniezno nie odbył się.

MARMA HADYKÓWKA RZESZÓW – RKM ROW RYBNIK 59:31

RKM ROW: Klindt 4 (3,0,0,1,0), Kylmaekorpi 5 (0,1,1,1,2), Jamroży 0 (0,0), Karpow 5+1 (2,1,0,0,2,0), Nermark 12 (1,2,1,3,3,2), K. Fleger 2+1 (2,0,0), R. Fleger 3 (3,d,0)

Komentarze

Dodaj komentarz