Radny na guziki


Składają się na nie: nowe, bardziej praktyczne meble, elektroniczny system do głosowania, indywidualne mikrofony i nagłośnienie, wreszcie dwie kamery i plazmowy ekran. Wszystko to pozwala m.in. na szczegółowe rejestrowanie wyników głosowań, organizowanie międzynarodowych konferencji z udziałem „cichych” tłumaczy i transmitowanie sesji dla publiczności zgromadzonej w sali konferencyjnej magistratu.Krzesła, które do tej pory służyły radnym, za symboliczną złotówkę trafiły do restauracji Olimpia w Kamieniu. Jej gospodarzem jest Hossa, jednoosobowa spółka miasta.W czasie drugiej roboczej sesji radni nowej kadencji wzięli udział w krótkim szkoleniu, pomocnym w opanowaniu sztuki głosowania przy użyciu elektronicznego sprzętu. Każdy radny otrzymał wcześniej imienną kartę magnetyczną, dzięki której, gdy włącza mikrofon i zabiera głos, na zainstalowanym w sali obrad sporym ekranie pojawia się nie tylko jego fizjonomia, ale również imię i nazwisko, co jest dużym ułatwieniem dla osób obserwujących obrady, m.in. urzędników, mieszkańców, również dziennikarzy.Niestety, pierwsze próbne głosowania przy użyciu guzików nie wypadły pomyślnie, choć nie dałbym głowy, że wszyscy radni głosowali zgodnie z instrukcjami przewodniczącego rady. Ostatecznie zdecydowano, że jeszcze tym razem radni będą głosować przez podniesienie ręki.Przy testowaniu elektronicznego sprzętu radni niemało wybrzydzali: a to, że mikrofony są za nisko, a to, że pulpity do głosowania zbyt daleko od krawędzi stołu. Rozumiem, że każdy chce mieć dobrze przygotowane miejsce pracy, ale jeżeli ktoś, kto został radnym po to, by - jak mniemam - przysłużyć się miastu i jego mieszkańcom, za co zresztą otrzymuje dietę, narzeka, że w czasie głosowania będzie musiał wyciągać szyję i nachylać się nad pulpitem, to jest to przynajmniej nietaktowne.Sytuacja zrobiła się niezręczna, magistraccy urzędnicy muszą teraz przetestować elektroniczne maszynki do głosowania raz jeszcze i przekonać o ich prawidłowym działaniu całą radę, również tych, którzy bardzo chcieliby dowieść, że drogi sprzęt jest zawodny. Gdybym sam miał się tym zająć, zaprosiłbym do pomocy klasę piątoklasistów, posadził na fotelach radnych i w czasie ich głosowań nakręcił krótki film instruktażowy, a następnie pokazał go radnym.Pozostając w tej konwencji wybrzydzania, domagałbym się wyposażenia pulpitów do głosowania w jeszcze jeden guzik - „automatyczny radny”. Po jego wciśnięciu pulpit radnego „X” głosowałby tak samo, jak szef danego klubu radnych. Taki guzik przydałby się, gdyby zarządzano klubową dyscyplinę i gdyby radny nie miał własnego zdania wobec projektu uchwały z dziedziny niezbyt mu bliskiej. Zamiast nerwowo zerkać, jak głosują klubowi koledzy, mógłby spokojnie włączyć „automatycznego radnego” i nie musiałby się obawiać, że zagłosuje tak, jak opozycja jego własnego ugrupowania.

Komentarze

Dodaj komentarz