W meczu na szczycie w Nędzy na boisku dominowali piłkarze z Rydułtów / Wacław Troszka
W meczu na szczycie w Nędzy na boisku dominowali piłkarze z Rydułtów / Wacław Troszka
W meczu ostatniej kolejki rozgrywek grupy II klasy okręgowej Naprzód Rydułtowy wygrał w Nędzy 4:0 i świętuje awans do czwartej ligi. Tymczasem działacze Gosława Jedłownik nie składają broni i na oficjalny komunikat dotyczący rozstrzygnięcia przyjdzie nam jeszcze poczekać.
Mecz, który decydował o tym, która z drużyn na finiszu rozgrywek zajmie pierwsze miejsce, miał jednostronny przebieg.
Przed spotkaniem w lepszej sytuacji byli gospodarze, którzy mieli dwa punkty przewagi nad zespołem z Rydułtów i do awansu wystarczył im remis. Szybko jednak kibice zespołu z Nędzy zostali sprowadzeni na ziemię. Goście już po pierwszych 45 minutach gry mogli odbierać gratulacje z okazji powrotu po ośmiu latach w szeregi czwartoligowców. Najpierw Krzysztof Śleziak wykorzystał precyzyjne dośrodkowanie z lewej strony boiska i strzałem z najbliższej odległości pokonał bramkarza gospodarzy, a niespełna kwadrans później Jarosław Gawlas trafił w sytuacji sam na sam. Kiedy wydawało się, że na przerwę Naprzód zejdzie z dwubramkową przewagą, na strzał z dystansu zdecydował się Śleziak. Piłka po precyzyjnym uderzeniu wylądowała w okienku bramki drużyny z Nędzy.
Taki wynik spowodował, że w drugiej połowie emocji było jak na lekarstwo. Goście pilnowali korzystnego wyniku, a zawiedzeni gospodarze nie potrafili sforsować szyków obronnych Naprzodu. W końcówce, po jednej z wielu kontr w wykonaniu podopiecznych Mieczysława Masłowskiego, Przemysław Żyła strzałem w długi róg ustalił wynik meczu. Chwilę później zawodnicy, trenerzy i kibice z Rydułtów rozpoczęli świętowanie awansu do IV ligi.
– Przez osiem lat Naprzód tułał się po niższych klasach. W końcu udało nam się wrócić do IV ligi. Na wiosnę graliśmy bardzo dobrze i na finiszu udało się wyprzedzić pozostałych rywali. Radość moja jest tym większa, że dopiero zimą zostałem prezesem klubu – mówi Antoni Piła, sternik Naprzodu.
Nie wiadomo, czy radość piłkarzy Naprzodu nie była przedwczesna. Działacze Gosława Jedłownik wnieśli odwołanie do Komisja Odwoławcza Śląskiego Związku Piłki Nożnej od decyzji wydziału gier, który nałożył na nich karę walkowera za mecz z Borowikiem Szczejkowice. Mecz ten piłkarze Gosława wygrali wprawdzie 3:1, ale spotkanie to zostało rozegrane na boisku ze sztuczną nawierzchnią należącym do Młodzieżowego Powiatowego Centrum Sportu w Wodzisławiu. Obiekt ten nie został wcześniej zweryfikowany przez działaczy piłkarskich władz i nie można na nim rozgrywać spotkań na poziomie klasy okręgowej. Jeżeli komisja odwoławcza uwzględni protest klubu z Jedłownika i przywróci wynik, jaki padł na boisku, to z awansu będą cieszyć się piłkarze Gosława, bo będą mieli wówczas na koncie 61 punktów.
– Według mnie nie ma podstaw prawnych, aby komisja odwoławcza podjęła decyzję o przywróceniu wyniku uzyskanego na boisku. Każdy klub przed rozgrywkami musi zgłosić boisko, na którym rozgrywa mecze o ligowe punkty. Jest ono weryfikowane przez działaczy związku i dopiero wówczas uzyskuje uprawnienia do rozgrywania na nim spotkań mistrzowskich – mówi Marek Gałuszka, weryfikator grupy III klasy okręgowej w ŚZPN.
Podkreśla przy tym, że to on wnioskował do wydziału gier o nałożenie na Gosław kary walkowera, a ponadto wystąpił do kolegium sędziowskiego o ukaranie sędziego tego meczu Szymona Skowrońskiego z Tychów za to, że dopuścił do rozegrania meczu na niezweryfikowanym obiekcie.

LKS 1908 NĘDZA – KS NAPRZÓD RYDUŁTOWY 0:4 (0:3)
Śleziak 18., 45., Gawlas 31., Żyła 88.

Komentarze

Dodaj komentarz