Miłośnicy wielkich maszyn przed sądem
Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko 37-letniemu wrocławianinowi Arturowi T., który kierował złodziejską szajką kradnącą sprzęt budowlany z budów całej Polski.
To mechanik, będący prezesem spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, mający już na swoim koncie wyroki za kradzieże. Grupa, którą kierował, ma ona na swoim koncie kradzież ponad 20 ciężkich maszyn budowlanych wartych w sumie 3,8 mln zł!
– Artur T. twierdzi, że jego miesięczny dochód to 800 zł; z naszych ustaleń wynika, że od końca roku 2008 skupiał się i zajmował wyłącznie organizowaniem i uczestniczeniem w kradzieżach ciężkiego sprzętu budowlanego – mówi Jacek Sławik, prokurator rejonowy.
Artur T. brał udział m.in. w kradzieżach, do których doszło w naszym regionie. W sierpniu 2008 roku wraz ze wspólnikami ukradł w Bełku, z terenu budowy autostrady wartą niespełna 100 tys. zł ładowarkę, w październiku 2008 w Żorach specjalistyczną przyczepę wycenioną na 500 tys. zł i jeszcze w tym samym miesiącu w Szczejkowicach, znów z placu budowy autostrady, wart 700 tys. nowy spychacz.
– Za kradzież sprzętu o łącznej wartości ponad dwóch milionów zł grozi mu do dziesięciu lat więzienia. Nie udało się dowieść, że kierował grupą przestępczą w rozumieniu przepisów prawa – mówi Jacek Sławik.
Grupa była dobrze zorganizowana. Kradzieży dokonywano w nocy. Jak mówi prokurator Sławik, to byli specjaliści. Kradli szybko i po cichu, nierzadko używając dopasowanych kluczy. – To bardzo drogi sprzęt i nawet ceny paserskie, dużo niższe od rynkowych, gwarantowały szajce duże zyski – mówi Jacek Sławik.
W październiku 2008 roku w Szczejkowicach z terenu budowy autostrady zniknął prawie nowy spychacz Komatsu wart 700 tys. zł. Dzięki nowoczesnym zabezpieczeniom już następnego dnia odnaleziono ją na terenie jednej z baz transportowych we Wrocławiu. Złodziei nie udało się wtedy zatrzymać. Na ich ślad policjanci z Rybnika wpadli kilka miesięcy później, a pierwszych zatrzymań dokonali w czerwcu 2009 roku.
Udało się odzyskać tylko część skradzionego sprzętu, do właścicieli wróciły urządzenia i maszyny warte 1,3 mln zł.

Komentarze

Dodaj komentarz