Andrzej Rybski (z prawej) golem zdobytym z rzutu karnego przesądził o wygranej Odry w Poznaniu / Wacław Troszka
Andrzej Rybski (z prawej) golem zdobytym z rzutu karnego przesądził o wygranej Odry w Poznaniu / Wacław Troszka

Skazywani na niechybną porażkę piłkarze Odry sprawili swoim kibicom sporą niespodziankę, wygrywając w Poznaniu z faworyzowaną Wartą. Ta wygrana znacznie poprawiła humory w ekipie z Wodzisławia.
Wbrew przewidywaniom piłkarskich znawców zespół trenera Leszka Ojrzyńskiego przywiózł ze stolicy Wielkopolski komplet punktów.
Po klęsce w inauguracyjnej kolejce w meczu z Piastem Gliwice niewielu sympatyków Odry wierzyło w zdobycz punktową w kolejnym spotkaniu. Tym bardziej że rywalem wodzisławian była wzmocniona kilkoma doświadczonymi zawodnikami Warta. Także w Wodzisławiu w tygodniu poprzedzającym mecz w Poznaniu nie próżnowano. Do zespołu dołączył Jacek Kuranty, który długo nie zagrzał miejsca w Polonii Bytom i po siedmiu miesiącach wrócił do Odry. Dojście tego zawodnika, który zawsze znany był z ogromnego poświęcenia i umiejętności rozbijania w zarzewiu ataków rywali, okazała się sporym wzmocnieniem drugiej linii wodzisławskiej drużyny. Jak się okazało, Kuranty potrafi się znaleźć też w akcji ofensywnej, bo to on jako pierwszy sprawdził czujność bramkarza gospodarzy Łukasza Radlińskiego.
Hiobowe prognozy dla gości zaczęły sprawdzać się w 30. minucie gry, kiedy to po dośrodkowaniu Tomasza Magdziarza głową piłkę w bramce Odry umieścił Zbigniew Zakrzewski. Wydawało się zatem, że wieszczący kolejną porażkę niebiesko-czerwonych będą mieli rację. Tymczasem jeszcze przed przerwą wodzisławianom udało się doprowadzić do wyrównania. Autorem gola zdobytego bezpośrednio z rzutu wolnego był inny piłkarz wracający do Odry – Błażej Radler.
Ten sam zawodnik w drugiej połowie trafił w słupek. Na szczęście drogę do siatki znalazł jego kolega z drużyny Andrzej Rybski. Wykorzystał on jedenastkę podyktowaną za zagranie ręką w obrębie szesnastki Adriana Laskowskiego. Okazji do podwyższenia wyniku nie wykorzystali w końcówce Łukasz Białożyt i Samuelson Odunka. Jednak nikt po meczu nie miał do nich pretensji, bo Odra po raz pierwszy w tym sezonie zgarnęła komplet punktów.
– W tym roku nie powalczymy jeszcze o awans do Ekstraklasy. Drużyna musi się zgrać, spokojnie ze sobą popracować i wtedy zobaczymy, na co będzie nas stać. Na pewno sytuacja w drużynie i w klubie z tygodnia na tydzień będzie coraz lepsza – mówił po meczu Błażej Radler.



WARTA POZNAŃ – ODRA WODZISŁAW 1:2 (1:1)
Zakrzewski 30. – Radler 39., Rybski 83. (karny)
Odra: Buchalik – Pielorz, Radler, Markowski, Słodowy, Białożyt, Kuranty, Kokoszka (71. Figiel), Szałek (78. Sobik), Rybski, Hanzel (46. Odunka).

Zdaniem trenerów:
Leszek Ojrzyński (Odra): Przede wszystkim jestem dumny ze swojej drużyny. Mecz się różnie układał, ale nie będę się nad tym rozwodził. Zdobyte punkty mogą nam pomóc polepszyć sytuację w klubie. Po to przyjechaliśmy do Poznania. Warta na pewno jest zawiedziona, bo jedni i drudzy chcieli zdobyć punkty. Udało nam się to i trzeba teraz myśleć o następnym spotkaniu. Musimy się pozbierać, bo było widać, że chłopaki padali. Kokoszka i Szałek doszli do nas na końcu okresu przygotowawczego i w tym meczu łapały ich skurcze.

Marek Czerniawski (Warta): Od początku graliśmy tak, jak sobie zakładaliśmy, czyli piłką przez Piotra Reissa. Nie wiem, co wstąpiło w chłopaków, bo potem przez trzy minuty zagraliśmy, jakbyśmy byli w B klasie i sami stwarzaliśmy sytuacje pod własną bramką. Odra pokazała walkę. My graliśmy tak, jak chciał przeciwnik, czyli długą piłką. Wszystko zagraliśmy odwrotnie do założeń. Piłkarsko byliśmy lepszym zespołem, ale nie zagraliśmy z głową. Taktycznie zaprezentowaliśmy się na zero. Jestem bardzo zawiedziony.

Komentarze

Dodaj komentarz