Orkiestra Owsiaka, uwertura ministra


Wielka orkiestra zagrała pięknie, ale uwerturę do tego koncertu zagrał niestety minister zdrowia Mariusz Łapiński. Kilka dni wcześniej zszokował kraj kupnem dwóch luksusowych limuzyn za ponad trzy miliardy starych złotych. Jak wyjaśnił dobroduszny minister, tylko takimi przedstawiciele polskiej służby zdrowia mogą wjechać do Unii Europejskiej. Unijne standardy to dziś rzecz święta. To nic, że do dentysty mającego kontrakt z kasą chorych trzeba będzie wkrótce przychodzić z własną plombą, a zawałowcy powinni szukać pomocy raczej w biurach podróży niż w pogotowiu.Trzeba być specjalistą od ślepej kiszki, by wydawać publiczne pieniądze na luksusy, w sytuacji gdy telewizyjne „Wiadomości” relacjonują ogólnopolską akcję zbiórki opału dla marznących pacjentów dziecięcego szpitala w Wałbrzychu, gdy kasy chorych przycinają limity świadczeń, gdy Jerzy Owsiak sposobi się do kolejnego finału swojej orkiestry, która ma poratować niedoinwestowane, szpitalne oddziały dziecięce. Nie chodzi przecież o odsysanie tłuszczu z ministerialnego brzucha, ale o ratowanie życia najmłodszym.Na Śląsku minister zdrowia powinien być szczególnie lubiany, otworzył nam przecież oczy na niegospodarność poprzedniego szefa Śląskiej Kasy Chorych i uświadomił, że indywidualne karty chipowe, które w śląskich przychodniach zdają egzamin, są zwyczajnym bublem, bo nie wymyśliła ich warszawka. To było jawne nadużycie i niegodziwość, choć rząd twierdził, że reforma służby zdrowia dokonana przez poprzedników się nie udała, Śląska Kasa Chorych miała pieniądze, a nawet fundusze na programy zdrowotne. Teraz centrala obcięła to wszystko i wreszcie jest sprawiedliwie.Czyż w tej sytuacji można się dziwić, że kwestujący na ulicach naszych miast wolontariusze orkiestry słyszeli zdecydowane „nie”? Coraz mniej Polaków, którym przecież nie wiedzie się najlepiej, chce wyręczać państwo. Nie każdy chce dołożyć do niemowlęcego inkubatora, by Ministerstwu Zdrowia starczyło na limuzyny.Koniec tegorocznego studia finału WOŚP w telewizyjnej Dwójce był inny niż zwykle. W pustym studio, na olbrzymim krześle rodem z filmu „Kingsajz” siedział krasnoludek w czerwonych spodniach i w żółtej koszuli. Opowiadał bajkę o Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Miałem wrażenie, że za chwilę ktoś przegoni małego Owsiaka, by na krześle mógł posadzić swoją dostojność minister Łapiński.

Komentarze

Dodaj komentarz